"Na dobre i na złe": Cała prawda o biologicznej matce Jędrka

Anna Wilson będzie w szoku, gdy dowie się, że Jędrek przez osiem lat tułał się po domach dziecka, czekając, by ktoś go adoptował!

- Przecież pani... adoptowała go zaraz po tym, jak go oddałam - stwierdzi biologiczna matka chłopca, patrząc Wiktorii prosto w oczy.

- Dopiero zamierzam go adoptować - poinformuje ją Wiki.

Anna przysięgnie, że - zostawiając syna w Polsce - była pewna, że Jędrek od razu trafił do nowej rodziny. Urzędnik, z którym rozmawiała zaraz po wyjeździe do Anglii, zarzekał się, że Jędrek jest szczęśliwy.

- Mówił, że ma wszystko, czego potrzebuje - westchnie.

- Bidul? Na to go skazałam? - szepnie, gdy uświadomi sobie, że zgotowała własnemu dziecko piekło na ziemi.

Anna szczerze wyzna Wiktorii, że wcale nie chciała oddać syna, gdy ten przyszedł na świat.

- Miałam siedemnaście lat. Rodzice wyrzucili mnie z domu, ale dawaliśmy radę. Potem okazało się, że jest chory. Zaczęły się wyjazdy po szpitalach, klinikach. Wszędzie miałam długi, ale dla niego sprzedałabym serce - zacznie swą opowieść.

Okaże się, że wkrótce po pierwszej operacji Jędrek dostał sepsy, z której ledwie wyszedł.

- To wszystko przez wilgoć w pokoju, który wynajmowałam. Prawie umarł, bo nie było mnie stać na porządne mieszkanie  - szepnie.

Anna przyzna, że podjęła decyzję o oddaniu Jędrka do adopcji, by zapewnić mu lepsze życie.

- Urzędnik adopcyjny przysięgał, że ma dla niego wspaniałą rodzinę, taką, która da mu wszystko - stwierdzi i nieoczekiwanie poprosi Wiki, by pozwoliła jej porozmawiać z Jędrkiem twarzą w twarz.

Czy dojdzie do spotkania chłopca z biologiczną matką? Czy Anna Wilson będzie miała okazję wytłumaczyć Jędrkowi, dlaczego musiała go zostawić? Odpowiedzi na te pytania poznamy już wkrótce.

Na premierowe odcinki "Na dobre i na złe" TVP2 zaprasza w każdą środę o godzinie 20.55.