"Na dobre i na złe": Bartosz Opania był szefem tajnej organizacji paramilitarnej!
Bartosz Opania, czyli doktor Witek Latoszek z "Na dobre i na złe", wpadł jako 12-letni chłopak na pomysł, by najechać na Krym i porwać kilku ważnych radzieckich dygnitarzy. Aby tego dokonać, założył... tajną organizację paramilitarną!
- Jej celem było szkolenie komandosów do akcji "Krym" - żartował w wywiadzie, dodając już poważnie:
- Jako dzieciak nie godziłem się z wszechobecną dominacją Związku Radzieckiego nad Polską i wymyśliłem sobie, że gdybym z dziarską drużyną paru kumpli najechał Kreml, to może zmieniłbym jakoś sytuację geopolityczną.
Do swej organizacji udało się wtedy Bartoszowi zwerbować kilku kolegów. Mieli nawet mundury i wierzyli, że wcześniej czy później na naszych ziemiach pojawią się Amerykanie, a wtedy przyłączą się do nich i - jak mówi - razem rozwalą system od środka.
- Próbowaliśmy też skonstruować samolot w piwnicy kolegi. Zorganizowaliśmy silnik od trabanta i całkiem przyzwoite śmigło. Na tym się, niestety, skończyło - opowiada serialowy doktor Latoszek z "Na dobre i na złe".
Tajna grupa Bartosza rozpadła się, gdy jej członkowie skończyli szkołę podstawową i każdy z nich poszedł w swoją stronę. Aktor nigdy jednak nie przestał być wielkim patriotą...
- Od kiedy pamiętam, było dla mnie oczywiste, że porządny facet jest patriotą - mówi.
Bartosz Opania z wielkim sentymentem wraca myślami do lat, gdy był dzieckiem i marzył o wyswobodzeniu Polski spod wpływu ZSRR oraz o wyprawie... na biegun północny i do Afryki. Samolot, który budował razem z kolegami, miał - po nalocie na Związek Radziecki - służyć mu właśnie do odbywania dalekich podróży.
- Wiązaliśmy z tym naszym wehikułem nadzieje nie tylko militarne, ale i podróżnicze - wspomina i żartuje, że dał w młodości mocno popalić swoim rodzicom.
- Kiedy jednak dziś widzę, co potrafią robić nastolatki, moje wyczyny z tamtych lat wyglądają na niewinne igraszki - mówi.