"Na dobre i na złe": Andrzej zostanie w areszcie na dłużej?
Falkowicz, zatrzymany pod zarzutem porwania Matyldy, będzie musiał stawić czoła oskarżeniom mogącym zrujnować mu życie.
Oficerowie przesłuchujący Falkowicza (Michał Żebrowski) bez końca zadawać mu będą jedno pytanie - jak to się stało, że Matylda (Amelia Czaja) znalazła się w jego gabinecie w szpitalu.
- Już to wielokrotnie tłumaczyłem - odpowie profesor i z coraz większą irytacją w głosie po raz kolejny powtórzy to, co zeznał już wiele razy.
- Skoro tak dobrze się pan nią zajmował, dlaczego jej matka tak bardzo bała się pana kontaktów z córką? - zapyta go z przekąsem policjant.
- Matka przeprowadziła się, zmieniła numery, ostrzegła szkołę, wszystko, żeby uniemożliwić panu kontakt z córką. Po czym ona trafia do szpitala, jej dziecko znika, a policja odnajduje je u pana - stwierdzi policjant.
- Czasami sytuacje nie są takie, na jakie wyglądają - zacznie przekonywać oficera, ale ten tylko parsknie śmiechem.
- Gdyby pan wiedział, ile razy to słyszeliśmy - rzuci uszczypliwie.
Mimo że zeznania Matyldy potwierdzą wersję Falkowicza, że nie miał nic wspólnego z jej pojawieniem się w Leśnej Górze, policjanci i tak nie będą chcieli wierzyć, że profesor jest niewinny. Andrzej trafi do celi w areszcie.
- Trochę tu pan posiedzi. Chyba że sam Bóg pana stąd wyciągnie - powie mu oficer.
Dla Falkowicza stanie się jasne, że musi poruszyć niebo i ziemię, by odzyskać dobre imię...