"Na dobre i na złe": Adam i Falkowicz walczą o życie!
Przeszczep nerki okazał się sukcesem, ale stan Adama i Falkowicza gwałtownie się pogarsza. Obaj bracia znów walczą o życie!
Po tygodniu w szpitalu Adam dostaje w końcu wypis i zaczyna pakować swoje rzeczy. A do hotelu rezydentów odwozi go Wiktoria - gotowa pomagać koledze na każdym kroku.
- Ręce precz od mojej bielizny! Co by na to powiedział twój uroczy mąż...
- Daj mu spokój. Też ci pomagał...
- Jestem mu tak dozgonnie wdzięczny, że chyba skasuję twoje gołe foty.
- Zaczynam żałować, że tu przyjechałam! W czymś w ogóle mogę ci pomóc?
- Zerknę, jak się ma moja nerka... Machnę jej na pożegnanie. A ty zamów taksówkę!
Krajewski żartuje, ale tak naprawdę robi wszystko, by ukryć niepokój... I na pożegnanie rzuca cicho do brata:
- Wychodzę. Masz tego nie zepsuć, rozumiemy się? I jeszcze jedno... na szampana po wyjściu nie licz. Ani na małe piwko! Alkohol szkodzi wątrobie. A ja już nic więcej nie zamierzam ci oddawać, bracie... Trzymaj się draniu!
A w drodze do Leśnej Góry czeka go niespodzianka. Jadąc z Wiktorią Adam zauważa na wystawie książkę, którą napisała Roma. Zmusza koleżankę, by zatrzymała auto - na środku ulicy - podbiega do księgarni, nie zważając na świeżą ranę i ból... I staje jak zahipnotyzowany.
- Nie wiedziałem, że zdążyła...
Patrząc na zdjęcie ukochanej, chirurg nie umie zapanować nad emocjami... Podobnie jak Wiktoria, gdy dostrzega jego łzy.
- Przeziębisz się, wariacie... Nie możesz się teraz narażać...
Tymczasem Falkowicz - w ośrodku transplantologii - odzyskuje powoli siły... oraz swój słynny zły humor.
- W moim szpitalu to pielęgniarki wypełniają moje polecenia, a nie odwrotnie! Tęsknię za nimi, za moja Izunią...(...) Gdybym był u siebie...
Profesor uparcie narzeka na personel... aż lekarze zgadzają się w końcu na transport chorego do Leśnej Góry.
A na miejscu okazuje się, że tym razem Falkowicz popełnił być może błąd... Bo na korytarzu wpada na niego jeden z pacjentów (Piotr Cyrwus). Wiktoria - świadoma, jak łatwo może dojść do zakażenia - od razu mężczyznę odsuwa:
- Co pan tu robi?! Dlaczego chodzi pan po szpitalu sam?
Kilka godzin później stan Falkowicza gwałtownie się pogarsza... Jako pierwszy problem dostrzega Van Graaf. I od razu wzywa dyżurnego chirurga - Stanisławskiego.
- Strzelił wysoką gorączką... Niech pan skontroluje ranę!
- Żeby to nie było zakażenie przeszczepionego narządu...
- Niech pan nie kracze! Trzeba zrobić RTG klatki... no i zadzwonić na transplantologię.
- Jeśli to infekcja, trzeba sprawdzić jaka: wirusowa czy bakteryjna...
Tymczasem Agata zagląda wieczorem do Adama... I zdaje sobie sprawę, że on również ma gorączkę.
- Ej.... Czy oni naprawdę wiedzieli co robią, że cię wypuścili? Pokaż głowę!
- Wszystko dobrze... to tylko z wrażenia... Wiesz, że zadedykowała mi swoją książkę? Napisała, że...
- Połóż się... Cholera, muszę cię zbadać!
Woźnicka, bliska paniki, zabiera w końcu kolegę na oddział - i dzwoni do doktor Consalidy:
- Wiki? Lepiej tu przyjedź!
A kilka godzin później obaj bracia mają już gorączkę, problemy z oddychaniem - i walczą o życie. Czy przyjaciele zdołają ich uratować?