Kaszubi kontra "Na dobre i na złe": Ciąg dalszy afery! Mamy komentarz produkcji!
Mieszkańcy regionu, w którym kręcone były "kaszubskie" epizody "Na dobre i na złe", oskarżyli twórców serialu o "naszpikowanie stereotypami" odcinków, w których Falkowicz (Michał Żebrowski) poszukuje na Kaszubach swoich korzeni. W odpowiedzi na zarzuty produkcja stwierdziła, że "to serial fabularny, a nie dokumentalny i tak, jak nie istnieje Leśna Góra, tak nie istnieje Barania Huta".
Po emisji "kaszubskich" odcinków "Na dobre i na złe" w sieci rozpętała się prawdziwa burza. Kaszubi stanowczo zaprotestowali przeciwko temu, w jaki sposób przedstawiono ich region w serialu TVP2. Na Facebooku zaroiło się od komentarzy typu: "skansen, wóda, geriatria" i sugestii, że twórcy "Na dobre i na złe" po prostu zakpili sobie z dumnych Kaszubów, szpikując odcinki stereotypami.
Gracjan Fopke z Radia Kaszëbë stwierdził, że w serialu Kaszubi to "wyłącznie starzy, zacofani ludzie, którzy mieszkają w zbitych z desek lepiankach, z naftowymi lampami, a to, co tylko umieją robić, to chlać wódkę".
- Tak nas pokazano w "Na dobre i na złe" (...). Jeśli to ma tak wyglądać, to pocałujcie się w tyłek i idźcie precz - napisał w sieci.
O komentarz pokusili się też członkowie Klubu Młodych Kaszubów "Cassubia". Na swym profilu na Facebooku zamieścili filmik o regionie.
- Tak jest właśnie na Kaszubach. A nie jak pokazują w serialu "Na dobre i na złe". A jak chcecie wiedzieć więcej i poznać naszą tradycję, kulturę, historię, to musicie przyjechać na Kaszuby - czytamy w opublikowanym pod filmikiem komentarzu.
Afera, jaka wybuchła w związku z "kaszubskimi" odcinkami nagrodzonego Złotą Telekamerą serialu, zatacza coraz szersze kręgi. Większość wypowiadających się w sprawie osób jest zdania, że zakłamano rzeczywistość, ale wynika to z małej wiedzy o regionie, a nie z chęci zdyskredytowania jego mieszkańców. Nie brak jednak i głosów, że twórcy "Na dobre i na złe" w bardzo specyficzny sposób, ale jednak... rozsławili Kaszuby.
- To kompletny przypadek, szukanie sensacji, po prostu głupota. Choć to nieprawdziwy obraz, to "warszawka" spowodowała tym odcinkiem dyskusję. Pokazano Kaszuby źle, ale może wyjdzie to na dobre? - powiedział "Wyborczej.pl" wybitny znawca kaszubszczyzny Eugeniusz Pryczkowski.
Do licznych zarzutów zdążyła się już ustosunkować produkcja "Na dobre i na złe". W przesłanym do nas oświadczeniu czytamy:
"Nie mamy poczucia, aby nasza produkcja pokazywała społeczność Kaszubów w złym świetle. Po emisji odcinków zdecydowanie przeważają pozytywne komentarze. W serialu pokazaliśmy przepiękne kaszubskie plenery, język kaszubski i zanikające tradycje. We wsi Juszki spotkaliśmy samych uprzejmych i gościnnych mieszkańców, a do ról kaszubskich zatrudniliśmy prawdziwych Kaszubów. Nie zapominajmy, że jest to serial fabularny, a nie dokumentalny i tak, jak nie istnieje Leśna Góra, tak nie istnieje Barania Huta."
Myślicie, że Kaszubi wybaczą Falkowiczowi, że - szukając swoich korzeni - nieco przesadził z pozowaniem na "prawdziwego Kaszuba"?