Jako nastolatek pracował na budowach
Michał Żebrowski, czyli profesor Andrzej Falkowicz z "Na dobre i na złe", już jako nastolatek starał się być bardzo samodzielny i niezależny. Aby zarobić na wakacje, podejmował się wykonywania najróżniejszych, czasem bardzo niebezpiecznych, prac. Zatrudnił się nawet w fabryce... amunicji!
- Bardzo wcześnie starałem się usamodzielnić, więc byłem częstym gościem w praskim biurze pośrednictwa pracy - opowiadał Michał Żebrowski w jednym z wywiadów.
Aktor i dyrektor warszawskiego Teatru 6. Piętro przyznaje, że na wspomnienie niektórych z jego młodzieńczych zajęć jeszcze dziś oblewa go zimny pot.
- Wierciłem młotem udarowym dziury w elewacji na trzecim piętrze Domów Towarowych Centrum. Bez zabezpieczeń! - mówi, dodając, że nie była to jedyna budowa, na której pracował jako nastolatek.
Na długiej liście zakładów pracy, w jakich Michał Żebrowski był zatrudniony, znajduje się też fabryka amunicji i myjnia samochodowa.
- Pracowałem w myjni samochodowej od końca lat 80. Wtedy swoje samochody myli tylko ludzie bogaci, więc napiwki były zacne - wspomina.
Pieniądze zarobione na myciu samochodów Michał Żebrowski przeznaczył na podróż nad morze, gdzie spędzała akurat wakacje jego ówczesna dziewczyna.
- Na plaży nie chciałem wyglądać jak syn młynarza, więc poprosiłem kolegów z myjni, żeby mnie spryskali ropą, którą myje się silniki samochodowe. Po piętnastu minutach byłem profesjonalnie hebanowy - śmieje się aktor.
Michał bardzo poważnie myślał też o tym, by zostać policjantem. Żartuje, że byłby świetnym pracownikiem wydziału śledczego.
Na szczęście dostał się do szkoły teatralnej, po ukończeniu której nie musiał już przyjmować żadnych prac dorywczych, bo aktorstwo pochłonęło go bez reszty.