Idę swoją drogą
Podobnie jak Lena, jej bohaterka z serialu "Na dobre i na złe" zawsze idzie pod prąd. Zamiast błysku fleszy i brylowania na bankietach, woli wyjść z przyjaciółmi do pubu. - Jestem jak kot, mam własne ścieżki - żartuje Anita Sokołowska.
Pani bohaterka z serialu "Na dobre i na złe" przeżywa wiele dramatycznych chwil. Jaka była Pani pierwsza reakcja na wieść, że doktor Lena ma raka piersi?
- Gdy przeczytałam w scenariuszu, że moja bohaterka jest chora, z aktorskiego punktu widzenia ucieszyłam się. Pomyślałam, że to wzbogaci postać. Miałam też nadzieję, że w ciekawy sposób będę mogła pokazać jej emocje. Nasz serial posiada wartości edukacyjne, a rak piersi to choroba cywilizacyjna. Nie ukrywam jednak, że przebywanie w szpitalu onkologicznym, gdzie kręcone były zdjęcia, było dla mnie traumatyczne.
Czy w jakiś specjalny sposób przygotowywała się Pani do zagrania tej choroby?
- W moim otoczeniu są osoby, które walczą z rakiem, więc po prostu wystarczyła rozmowa na ten temat.
Co było dla Pani najważniejsze w tym wątku?
- Podobało mi się to, że Lena walczy. Obroniła doktorat, zapisała się na salsę i taniec brzucha w szkole "Amazonek".
Siły dodała jej walka, czy też zawsze była taka twarda?
- Lena zawsze szła pod prąd. Dlatego swoją chorobę traktuje jak kolejne zadanie. Stara się nie użalać nad sobą, lecz pokazać, że w chorobie też można pięknie wyglądać. Być po prostu silną kobietą. W jej historii jest trochę łez, ale przede wszystkim dużo uśmiechu i energii.
Ma Pani swój sposób na odreagowanie stresu?
- Idę z przyjaciółmi na piwo. Jeśli mam czas, to daję sobie pozwolenie na przeleżenie całego dnia w łóżku. Zdarza się, że nie wstaję nawet na obiad. Lubię też popłakać na dobrym filmie. Relaksuje mnie także sprzątanie, chyba jak większość kobiet (śmiech).
Pracuje Pani w teatrze w Bydgoszczy. Czym był spowodowany ten wybór?
- Chęcią działania w ciekawym miejscu. Bydgoski teatr jest w piątce najlepszych scen w Polsce.
Na co dzień mieszka Pani w Warszawie czy w Bydgoszczy?
- Mieszkam w stolicy, tu mam swoje mieszkanie i znajomych. Do Bydgoszczy jeżdżę na próby. Hotel, w którym mieszkam z innymi aktorami, nazywamy akademikiem.
Rozmawiała: Edyta Karczewska-Madej.