Był świetnie zapowiadającym się... gitarzystą
Marcin Rogacewicz, czyli Przemek Zapała z "Na dobre i na złe", jest nie tylko świetnym aktorem, ale także bardzo utalentowanym gitarzystą. Kiedy był nastolatkiem, marzył o karierze... rockmana.
Marcin Rogacewicz miłość do muzyki wyniósł z rodzinnego domu. Jego ojciec świetnie grał na fortepianie i chciał, by jego synowie także umieli grać na jakimś instrumencie. Marcin chodził do szkoły muzycznej, najpierw uczył się grać na fortepianie, później - jak mówi - przerzucił się na gitarę klasyczną. Podobno świetnie sobie radził i poważnie myślał, by zostać zawodowym gitarzystą.
Gdy miał 16 lat, stworzył wraz z przyjaciółmi własny zespół muzyczny.
- Łupaliśmy muzę w garażu i marzyliśmy, żeby występować na wielkich koncertach przed wielką publicznością. - mówi aktor.
Grupa Marcina zgłosiła się pewnego razu do przeglądu zespołów muzycznych odbywającego się w Świdniku, co okazało się doskonałym posunięciem.
- Na eliminacje musieliśmy jechać 300 kilometrów pożyczonym od mojego ojca samochodem, ale warto było. Zdobyliśmy trzecie miejsce i wydawało się nam, że dzięki temu przeniesiemy się z naszą muzą z garażu na estradę. I tak też się stało, bo zaczęliśmy dużo koncertować. Graliśmy przez 2 lata. To była jedna z najfajniejszych przygód mojego życia - wspomina Marcin Rogacewicz.
Aktor do dziś pamięta, że kiedy stał na scenie z gitarą w rękach, doświadczał emocji, jakich nigdy później nie było mu już dane przeżyć.
- Pot, czad, adrenalina, rozwiane włosy, mokra koszulka... To było coś niesamowitego i niezapomnianego - mówi.
Marcin bardzo chciałby zagrać kiedyś muzyka i na ekranie zaprezentować się widzom jako gitarzysta. Tymczasem możemy go oglądać jako Przemka Zapałę w "Na dobre i na złe".