Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86387
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Alicja Bachleda-Curuś ujawniła, jak zaczynała karierę w USA. Wstrząsające!

Alicja Bachleda-Curuś dotychczas o tym nie opowiadała. Aktorka dopiero po latach zdecydowała się ujawnić, jak wyglądały początki jej kariery w Stanach Zjednoczonych. Wyznanie gwiazdy może szokować.

Alicja Bachleda-Curuś od dawna mieszka za granicą. Zawsze miała duże ambicje i wiedziała, że chce osiągnąć coś więcej niż tylko popularność w Polsce. Dlatego kilkanaście lat temu postanowiła wyjechać do Stanów Zjednoczonych, by rozwijać tam karierę aktorską. Dziś wiedzie szczęśliwe życie w Los Angeles, jednak jej początki w USA ani trochę nie przypominały amerykańskiego snu. Dotychczas niewielu o tym wiedziało. Aktorka i była partnerka Colina Farrella, z którym ma 11-letniego obecnie syna, dopiero po latach zdecydowała się opowiedzieć o tym, jak zaczynała karierę za oceanem.

Reklama

Filmowa Zosia z "Pana Tadeusza" wzięła ostatnio udział w podcaście "Lucky Actors", w którym otworzyła się na temat niełatwych początków kariery w USA. Gdy przed laty podjęła decyzję o wyjeździe do Nowego Jorku, postawiła swoich rodziców przed faktem dokonanym.

"Oznajmiłam moim rodzicom, że wyjeżdżam. Mimo że mieliśmy bardzo bliski kontakt, oni wiedzieli, że jestem tego typu osobą, że jak coś postanowię, to muszę to zrealizować, a że bardzo nie mogli mi pomóc, bo ich możliwości były bardzo ograniczone w stosunku do Nowego Jorku, to musieli mi zaufać po prostu" - powiedziała.

W dalszej części rozmowy mówi o byciu bezdomną. "Zastanowiłam się wtedy: co ty robisz Alicja? Wyjeżdżasz z ciepłego, wspaniałego domu, tuż po świętach, po sylwestrze w górach i wyruszasz w takie zupełnie niepoznane jeszcze obszary i mało komfortowe, więc przez chwilę byłam bezdomna. Bo ja musiałam się wyprowadzić" - wspomina mama Henry’ego Tadeusza.

Ostatecznie aktorce udało się znaleźć "przykuchenny pokoik", który był dość obskurny, ale dawał jej schronienie przed nowojorskimi mrozami. "To była najgorsza zima, podobno stulecia. Minus 30 stopni, wiatr, który tylko nowojorczykom znany. No więc było ciężko. Ciężko, ale ciekawie, to był ewidentnie moment, z którym musiałam się zmierzyć" - oceniła po latach.

Autor: Maria Staroń

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy