Aktorstwo jest jak terapia
Hana Goldberg z "Na dobre i na złe" jako ginekolog jest niezwykle odważna i empatyczna, prywatnie - asertywna i bardzo ostrożna. Kamilla Baar zdradziła nam, że chciałaby, żeby grana przez nią postać wreszcie była szczęśliwa!
Utalentowana, skromna i niezwykle ciepła osoba. Otwarta dla innych. Rozmowa z nią to wielka przyjemność.
Dlaczego ludzie tak lubią "Na dobre i na złe"?
- Wszyscy utożsamiamy się z problemem bólu, chorób, odchodzenia, pomocy najbliższym. Niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, jaką mamy życiową drogę. Wszyscy wiemy, czym jest szpital i jak wiele zależy od profesjonalizmu i empatii lekarza. W serialu widzowie mogą zajrzeć za kulisy lekarskiego świata. Warunkiem jest także dobre aktorstwo.
Doskonałą obsadę ma także nowy serial medyczny "Lekarze". Boicie się konkurencji?
- Nie! Konkurencja jest potrzebna, bo mobilizuje do pracy. Kibicuję im i życzę jak najlepiej.
Po porodzie szybko wróciła Pani na plan. Obyło się bez poczucia żalu?
- Wybór między rodziną a pracą jest bardzo trudny. Ale dzięki temu, że mój partner jest także aktorem (Wojciech Błach - przyp. red.), możemy tak ułożyć grafiki, żeby synek zawsze był z jednym z nas. Możemy też liczyć na obydwie babcie. Ostatnio miałam prawie dwumiesięczne wakacje. Wyjechaliśmy do domu na wsi. Mamy tam ukochane pola i warzywa we własnym ogródku. Robiłam też przetwory.
Sama Pani je przygotowuje?
- Uwielbiam jeść i pichcić. Chciałabym pójść na kurs gotowania Jamiego Oliviera. A, że jestem matką Polką praktyczną, interesują mnie najbardziej jego "trzydziestominutówki", czyli szybkie i zdrowe dania.
Lubi Pani Hanę?
- Nawet bardzo! Imponuje mi jej umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami losu. Podoba mi się jej spokój, jasność widzenia sytuacji, mimo niepowodzeń. Ciągle zaczyna coś na nowo, wciąż ma energię. Gdy wcielam się w swoją bohaterkę, czuję tajemniczą, dobrą chemię.
Często zastanawia się Pani, jak postąpiłaby Hana?
- Łapię się na tym. Ale ona jest asertywna - ja dyplomatyczna.
Czeka Pani na coś, co mogłoby się wydarzyć w jej życiu?
- Patrzę na jej losy z ciekawością, a nie z oczekiwaniami. Życzyłabym jej, żeby w końcu znalazła spokój i swoje miejsce w życiu prywatnym, bo w pracy spełnia się doskonale. Ale wiem, że jest przekornym duchem, poszukiwaczem i ryzykantką.
A może Hana jest ciekawą postacią, bo dotykają ją same nieszczęścia?
- Coś w tym jest. Wszyscy potrzebujemy obserwować ludzi, którzy zmagają się z trudnościami. Szukamy inspiracji i energii do pokonywania własnych.
Co ceni Pani w Goldberg?
- Hana jest bezpośrednia, spontaniczna, wytrwała i odważna. Radzi sobie, niczym agentka do zadań specjalnych. Podoba mi się jej kobiecość, pielęgnowanie relacji z najbliższymi. No i pasja.
Ale z Haną nie tak łatwo się zaprzyjaźnić?
- Zdecydowanie woli kontakty zawodowe. W życiu prywatnym zachowuje się jak saper: sprawdzić, przetestować, rozminować. Powodem są z pewnością doświadczenia, które ma za sobą.
Ile Pani daje Hanie z siebie?
- Ona zmienia się razem ze mną i dla mnie. Grając ją, wychodzę z założenia, że dobry lekarz umie słuchać, sprawnie działać i wiele zaryzykować. Hana ma dużą uwagę na innych, a "bycie tu i teraz", to jej cecha przewodnia.
Przygotowując się do roli chodziła Pani po szpitalach, rozmawiała z lekarzami?
- Nie. Hanę zaczęłam grać tuż po porodzie. Śmiałam się, że mój ginekolog będzie dla mnie autorytetem w odczytaniu postaci. To wspaniały człowiek i dobry lekarz. Na pewno wiele z niego przeniosłam na graną postać.
Co mogłaby Pani robić poza aktorstwem?
- Jak każda kobieta, jestem zmienna i często nieprzewidywalna. Trafiłam do idealnego dla siebie zawodu. Nie wiem, kim innym mogłabym być. Ale chciałabym znać siedem języków i mieć dużo wolności.
Martwi się Pani, że telefon przestanie dzwonić?
- Jeśli ktoś dzwoni z propozycją, z zasady nie odmawiam. Chcę w stu procentach wykorzystać potencjał, który jest we mnie. Ale nie przyjmuję też każdej propozycji. Intensywnie żyję. Bardzo ważna jest dla mnie rodzina. Staram się dobrze spożytkować każdy dzień, w którym nie pracuję.
Rozmawiała Małgorzata Pyrko
Już w 501. odcinku Hanę Goldberg czeka trudna rozmowa z Piotrem Gawryłą. Lekarka zauważy także, że jej mąż James staje się coraz bardziej agresywny. Relacje Hany z Piotrem bardzo się skomplikują. Widzów czeka sporo niespodzianek. James postanowi walczyć o ukochaną żonę. Czy Hana jest na to gotowa? Po dramatycznym powrocie, James zacznie dziwnie się zachowywać. Postanowi trenować bieganie w środku nocy, co będzie ukrywać przed żoną. Hana, niegotowa na zbliżenie z nim, zacznie się uchylać przed jego pocałunkami. Wkrótce dojdzie nawet do tego, że James nagle rzuci się na Hanę i przyciśnie ją do ściany. Na szczęście, po chwili opamięta się i przeprosi. Przyzna później, że nie wie dlaczego tak się zachował...