Aktorstwo jest jak... narkotyk
Małgorzata Foremniak, czyli Zofia Stankiewicz-Burska z "Na dobre i na złe", twierdzi, że popularność bywa bardzo sympatyczna, ale o kimś, kto jest popularny, nie wolno bezwarunkowo mówić, że zrobił... karierę!
- Trzeba umieć odróżnić popularność od kariery. Ta pierwsza występuje już wtedy, gdy się o kimś mówi i pisze. A ta druga? Myślę, że to komfort związany z faktem, że można pracować z ludźmi, z którymi chciałoby się pracować. Gdy aktor ma ten komfort, jest w stanie tworzyć wspaniałe rzeczy - mówi Małgorzata Foremniak.
Gwiazda "Na dobre i na złe" przyznaje, że - choć od wielu lat cieszy się ogromną sympatią widzów i popularnością, o jakiej nawet nie śmiała kiedyś marzyć - wciąż nie może się pochwalić zbyt wieloma naprawdę wielkimi rolami. Żartuje, że jako aktorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i wciąż czeka na rolę swojego życia.
- Ciągle wydaje mi się, że pod względem zawodowym zrobiłam jeszcze zbyt mało, ciągle czuję niedosyt. Jeszcze wiele przede mną, a to, że jestem popularna, wcale nie znaczy, że czuję się spełniona w zawodzie, który uprawiam. Popularność jest miła, ale przecież nie trwa wiecznie! - powiedziała w wywiadzie.
Dla Małgorzaty Foremniak aktorstwo jest jak... narkotyk.
- Trudno się z nim rozstać - śmieje się serialowa Zosia Stankiewicz-Burska, dodając, że już wiele lat temu zrozumiała, iż ktoś, kto chce się spełnić w aktorstwie, musi być delikatny jak kwiat i jednocześnie twardy jak kamień.
- W moim zawodzie niezbędna jest wrażliwość, bo na niej właśnie bazują aktorzy, ale trzeba też mieć twardą pupę, bo przeciwności losu atakują czasem z wielu stron - twierdzi.