Agnieszka Wszechmogąca! Żyje Leśną Górą?
Agnieszka Krakowiak-Kondracka, jako główna scenarzystka serialu, stoi za sukcesem lekarzy z Leśnej Góry, którzy – mimo upływu lat – cieszą się coraz większą popularnością. Nam zdradza kulisy swojej pracy oraz to, które z postaci lubi najbardziej.
Śnisz o Leśnej Górze, doktorze Gawryło, Wiktorii?
- Codziennie żyję "Na dobre i na złe", noce zostawiam na inne historie. Dzisiaj wyśnił mi się scenariusz horroru. Miałam do czynienia z jakąś sektą religijną.
Czy pisanie scenariuszy do takiego serialu to praca na cały etat?
- Tak, zdecydowanie. Dobrodziejstwem jest moje roztrzepanie - ciągle gdzieś biegam, szukam, obserwuję. Zawsze mogę coś z tego przenieść do serialu. Przydają się urlopy, podczas których zazwyczaj dzieje się dużo ciekawych rzeczy. Podsłuchuję dialogi, patrzę, rozmawiam z ludźmi. Ale nie jest tak, że żyję tylko "Na dobre i na złe", bo mogłabym oszaleć. Mam świetny zespół złożony z dobrych scenarzystów, redaktorki Kasi Goleni oraz Kasi Kiciak i Adama Kiciaka, konsultantów medycznych, którzy pracują z nami od lat. Nie jestem sama.
Jak dużą rolę podczas procesu tworzenia scenariuszy "Na dobre i na złe" odgrywają konsultanci medyczni?
- Ogromną. Lekarzy jest wielu, ale tylko nieliczni potrafią myśleć w sposób filmowy. Kasia i Adam posiadają tę umiejętność. Są studnią bez dna, jeśli chodzi o przypadki medyczne i ich dramaturgię. Mamy olbrzymią przyjemność czerpać z ich wiedzy. Serial ma określoną formę, nie pokazujemy całego przebiegu leczenia, stawiania diagnoz, badań. Musimy wszystko przyśpieszyć, godząc medycynę opierającą się na realiach, z wymogami filmu. Zawsze szukamy rozwiązania, z którego wszyscy są zadowoleni. Nigdy się nie zgadzamy, co wywołuje wiele ciekawych dyskusji. Zyskuje na tym dramaturgia serialu.
Czyli cały czas się kłócicie?
- Jesteśmy fantastycznym zespołem, który ciągle się kłóci. Wszystkim zależy na jakości serialu. Gdybyśmy sobie przyklaskiwali, "Na dobre i na złe" zeszłoby natychmiast z anteny. Musimy generować pomysły, wprowadzać świeżość, energię, żeby widzowie byli zadowoleni. Szukamy nowych rozwiązań, nie powielamy schematów. Staramy się, by każdy odcinek był atrakcyjny - z dobrym zakończeniem, zawieszaniami i zwrotami akcji.
Idzie wam doskonale. Wystarczy sprawdzić wyniki oglądalności serialu.
- Daj Boże, żeby tak było cały czas. Bywały lepsze i gorsze sezony, ale od pewnego czasu, jeśli chodzi o oglądalność, mamy krzywą rosnącą. To cieszy. Zwłaszcza, że zaczęliśmy piętnasty sezon! Nasz zespół się zmienia, scenarzyści odchodzą i przychodzą. Praca nad scenariuszami tego serialu wymaga niezwykle dużo uwagi. Czasami różnych wersji jednego odcinka jest tak dużo, że trudno się połapać. Niektórzy po jakimś czasie mają dosyć takiego budowania i burzenia. Na ich miejsce przychodzą nowi scenarzyści, którzy mają inne spojrzenie.
Kreujesz rzeczywistość niczym filmowy Bruce Wszechmogący.
- (śmiech). To przyjemne zajęcie, sprawia mi dużo radości, ale nie mam pełnej swobody. Liczę się ze specyfiką i charakterami bohaterów. Poruszam się w ramach ich osobowości. Przez lata aktorzy, którzy stworzyli te postacie, nadali im swój rys. Musimy o tym pamiętać, ale czasami dokonujemy dużych zmian. Tak było na przykład z Agatą. Gdy sprowokowała zdradę Latoszka (Bartosz Opania - przyp. aut.), Emila Komarnicka, która gra tę postać, bała się, że straci sympatię widzów. Jak się okazało, niepotrzebnie. Dużo zyskała, jej wątek został rozwinięty, ma wiele ciekawych scen do grania. Agata nie mogła być cały czas taka wrażliwa, przeżywać wszystkiego. Potrzebowała metamorfozy.
Co się wydarzy w życiu Agaty?
- Przyczyni się do rozpadu związku Leny (Anita Sokołowska - przyp. aut.) i Latoszka, a problemy z jej życia osobistego przełożą się na pracę. Po niezdanym egzaminie nie będzie chciała zostać w Leśnej Górze, mimo korzystnej oferty Trettera (Piotr Garlicki - przyp. aut.) i pomocnej dłoni od przyjaciół. Lekarze nie na darmo muszą się uczyć cały czas, rozwijać się, pokonywać kolejne stopnie w karierach naukowych. Radzą sobie dobrze, jeśli poświęcają się pracy i temu, co robią, czasami bez reszty. Pokazujemy, że dla tych, którym powinie się noga, nie ma miejsca. Przedstawiamy różne etapy życia chirurgów. Niektórzy mają ogromną pasję, inni - jak choćby Przemek (Marcin Rogacewicz - przyp. aut.) - szukają swojej drogi w rozlicznych działaniach. On ciągle próbuje, sprawdza, nie jest ustabilizowany. To dla nas trudna postać, bo musimy zmieniać jego tryb życia, wymyślać dla niego kolejne wyzwania.
Jaki zgotowaliście los Przemkowi w nowym sezonie serialu?
- Przede wszystkim jeszcze nie wie, że Ola (Anna Karczmarczyk - przyp. aut.) zaszła z nim w ciążę i że w niedalekiej przyszłości zostanie ojcem. W ich życiu dużo zamieszania wprowadzi Klaudia (Julia Wyszyńska - przyp. aut.), która potwierdzi, że jest postacią skomplikowaną. Kocha się potajemnie w Konicy (Robert Koszucki - przyp. aut.) i będzie o niego walczyć, ale dużo energii poświęci także Oli. Jej nadopiekuńczość stanie się chorobliwa, będzie szkodzić, a nie pomagać. To nie jest zdrowe dla dwojga ludzi, którzy próbują się do siebie zbliżyć, gdy z boku jest ktoś trzeci. Tym bardziej, że związek Oli i Przemka będzie narażony na różne zawirowania. Pojawi się inna kobieta, mężczyzna z przeszłości.
Niezłe zamieszanie...
- Wątki nie mogą się stabilizować, bo nie chodzi o to, by gdzieś postawić tamę. Rzeka musi płynąć. Przemek będzie musiał długo walczyć o powrót uczucia Oli, dojrzeć do tej miłości, pokochać ją, a nie traktować tylko jako matkę swojego dziecka. W międzyczasie w jego życiu pojawi się Zuza (Julia Kamińska - przyp. aut.), która niedługo dołączy do bohaterów serialu.
Kim jest Zuza?
- Przemek będzie chciał wyjechać na wiele miesięcy do jednego z krajów trzeciego świata, by pracować w szpitalu polowym. Stwierdzi, że to jego droga. Chce uciec przed problemami. Nie radzi sobie z przeszłością, postawą Wiktorii (Katarzyna Dąbrowska - przyp. aut.), która coraz bardziej zbliża się do Falkowicza (Michał Żebrowski - przyp. aut.). Pozna Zuzę podczas kursu przygotowującego do wyjazdu i zachłyśnie się jej podejściem do życia. To bezpośrednia, wyzwolona dziewczyna, otwarta na związek bez zobowiązań. Po jakimś czasie Zuza pojawi się w Leśnej Górze, żeby zdobyć Przemka. Na razie nie będzie pracowała tam jako lekarz, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
Co słychać u Falkowicza?
- Mam wrażenie, że udało nam się zrobić z Falkowiczem coś ciekawego. Gdy pojawił się w Leśnej Górze, był postacią jednoznacznie dwulicową, podłą i podstępną. Wydawało się, że w poprzednim sezonie zakończy swoje działania w szpitalu, ale został i pokazał drugie oblicze. Michałowi Żebrowskiemu udało się odmienić wizerunek Falkowicza, udowodnić, że ma swoje racje medyczne, że nie jest taki oczywisty. Cieszymy się, że Michał został z nami na dłużej, bo jest fantastycznym aktorem. W nowych odcinkach wchodzimy w jego wątku w ciekawy temat badań klinicznych, etyki zawodowej lekarzy.
To delikatne zagadnienie...
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Nie chcemy zaszkodzić prawdziwym badaniom, które toczą się w tysiącach ośrodków, bo dzięki nim powstają nowe leki. Jesteśmy ostrożni, ale chcemy wykorzystać fakt, że współczesna medycyna wzbudza dyskusje. Nie ma lekarza, który zgadzałby się z opinią kolegi. Zawsze można coś ulepszyć, poprawić. Nanotechnologia, klonowanie - to wywołuje kontrowersje, a w tle jest etyka. W serialu pojawi się wątek sensacyjny związany z badaniami. Będzie kradzież, fałszerstwa, próba zabójstwa i odkrycie nowej cząsteczki. Medyczny thriller z Falkowiczem w roli głównej.
Ważną rolę w wątku Falkowicza odgrywa Wiktoria. Ciągnie ich ku sobie.
- To rodzaj fascynacji. Wiktoria w pewnym momencie stanie przed wyborem, czy czekać na wielką miłość, czy podążać za zagadką. Falkowicz wyrósł na jej mentora, guru. Ciągnie ją do niego, bo jest w nim coś niepokojącego. To trochę jak spotkanie z diabłem. On ma jej wiele do zaoferowania, otacza ją pewnym rodzajem magii.
Planujesz ubarwić jego życie osobiste?
- W nowych odcinkach okaże się, że jego bratem jest Adam (Grzegorz Daukszewicz - przyp. aut.). Gdy ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, Falkowicz, który był wtedy nastolatkiem, trafił pod opiekę ciotki, a Adam został oddany do adopcji. Tak rozeszły się ich drogi. Andrzej interesował się losami młodszego brata, ale nie ingerował w jego życie. Stał z boku i obserwował. Spotkali się po latach, zaczęli współpracować, ich relacje coraz bardziej się zacieśniały. Adam pozna prawdę dość niespodziewanie dzięki żonie Falkowicza, którą bynajmniej nie zostanie Wiktoria... To będzie miało rozliczne konsekwencje dla tych dwóch postaci.
Czy w tym sezonie, oprócz Zuzy, w serialu pojawią się nowe postaci?
- W Leśnej Górze zacznie pracować nowy ginekolog. Pojawi się również były chłopak Oli, ale na tę postać widzowie poczekają. Ważną rolę będzie odgrywać Zuza, mocno stawiamy też na Adama. W tej chwili mamy tak rozbudowane wątki, że w pierwszej kolejności musimy się z nimi uporać. Tym bardziej, że planujemy przywrócić starych bohaterów.
Kto wróci do Leśnej Góry?
- Nie było pożegnania z Van Graafem (Redbad Klijnstra - przyp. aut.), ale chciałabym wzmocnić jego wątek, który w tej chwili jest na dalszym planie. To samo dotyczy doktora Sambora (Radosław Krzyżowski - przyp. aut.) i Konicy. Grają ich świetni aktorzy, chcemy wykorzystać ich umiejętności. Są jeszcze Ola i Klaudia, które niedawno dołączyły do serialu. Bogactwo jest duże.
Masz ulubioną postać w serialu?
- Chyba nie, każdą lubię i staram się zrozumieć. Bardzo udała się Hana, co jest także ogromną zasługą Kamilli Baar, którą ją gra. Była dobrze wprowadzona, miała ciekawe życie, od początku intrygowała. Szkoda mi postaci, które z "Na dobre i na złe" odeszły. Doktora Jędrasa (Andrzej Bienias - przyp. aut.), Moniki (Jolanta Fraszyńska - przyp. aut.). Dobrze byłoby wzmocnić Zyberta, postać Mariana Opani, ale serial nie jest z gumy.
Oglądasz w domu premierowe odcinki "Na dobre i na złe"?
- Czasami, dla przyjemności. Chcę zobaczyć, jak został zmontowany odcinek, które sceny się zmieściły, a które odpadły na etapie montażu. Poza tym przyjemnie posłuchać dialogów swojego autorstwa wypowiadanych przez amantów polskiego kina. To bardzo miłe.
Rozmawiał Kuba Zajkowski