Agnieszka Kawiorska w "Na dobre i na złe". Szykuje się romans z Falkowiczem?
Agnieszka Kawiorska tuż przed wakacjami dołączyła do obsady "Na dobre i na złe" jako nowa postać, Sara Berezińska. Jej osiągnięciami naukowymi zafascynuje się sam profesor Andrzej Falkowicz (Michał Żebrowski). Dojdzie między nimi do współpracy na niwie zawodowej, ale nie tylko…
Co wiadomo o Sarze?
Agnieszka Kawiorska: - Sara jest naukowcem, chemiczką. Od wielu lat pracuje nad rewolucyjną substancją, która przeciwdziała powstawaniu zmian miażdżycowych oraz je leczy. Przybywa do szpitala w Leśnej Górze z wynikami swoich badań, potwierdzającymi skuteczność działania tej substancji i proponuje współpracę. Widzowie zdążyli już poznać Sarę w ostatnim odcinku przed wakacjami, jesienią jej wątek znacznie się rozwinie.
Twoja bohaterka zostanie w serialu na dłużej?
- To się okaże. W opracowany przez nią projekt mocno zaangażuje się profesor Falkowicz (Michał Żebrowski), poświęcając mu całą swoją wiedzę, energię i czas. Zafascynowany nie tylko odkrywczą formułą i śmiałym, nowoczesnym podejściem do tematu jego autorki, ale także... nią samą.
To znaczy, że szykuje się romans?
- Tego nie mogę zdradzić. Powiem tylko, że będzie bardzo emocjonująco, dużo się będzie działo, a sprawy potoczą się w zupełnie nieoczekiwanym i zaskakującym kierunku.
Niektórzy widzowie pamiętają, że kiedyś już pojawiłaś się w "Na dobre i na złe"...
- Tak i to dwukrotnie, ale za każdym razem były to epizodyczne role i dzieli je od teraźniejszości długa przestrzeń czasowa. Z przyjemnością wróciłam na ten plan, bo tu jest świetna atmosfera - nic się pod tym względem nie zmieniło - i fantastyczna ekipa. Po raz pierwszy miałam okazję pracować z Michałem Żebrowskim i muszę przyznać, że jego profesjonalizm i serce, jakie wkłada w grę, doprawdy imponuje. Podobnie mogę powiedzieć o innych koleżankach i kolegach z planu, i bardzo się cieszę, że mogę być częścią tej załogi i nią pracować.
Czy obecnie - poza serialem - jeszcze gdzieś grasz?
- Jestem w trakcie zdjęć do nowego filmu pt. "Intersection", w którym gram główną kobiecą rolę. Obraz reżyseruje Adam Nowak i jest to jego filmowy debiut, w obsadzie zobaczymy też Sebastiana Cybulskiego i Tomasza Sobczaka, kreujących pierwszoplanowe role męskie. Jest to bardzo ciekawy, oryginalny projekt science fiction-filozoficzny o kondycji człowieczeństwa w dzisiejszych czasach, rzecz całkiem odmienna od tego, co się dookoła produkuje w polskim kinie. Również w wizualnej sferze - za zdjęcia odpowiada Michał Wiśniowski i muszę przyznać, że robi to na wysokim poziomie i myślę, że to będzie wyjątkowo piękny film.
Widzowie znają cię głównie z ról w serialach. Zagrałaś w wielu z nich, m. in. w "Klanie", "Pierwszej miłości", "Barwach szczęścia", a niedawno w opowieści kryminalnej "Ślad". Wcześniej pojawiłaś się też w "Ojcu Mateuszu" - co jest o tyle ciekawe, że pochodzisz z Sandomierza, miasta, gdzie rozgrywa się akcja tego serialu...
- Owszem, a mój tata uznał wtedy, że powinnam z tego powodu dostać w nim rolę na stałe (śmiech). Sam jest wielkim fanem Sandomierza i przez pierwsze lata emisji nagrywał wszystkie odcinki serialu, a potem prezentował naszym gościom, każąc podziwiać, jakie to przecudowne mamy plenery.
- Rzeczywiście, Sandomierz jest urokliwy, a trzeba przyznać, że ulokowanie w nim serialu dobrze wpłynęło na rozwój miasta i ożywiło je.
Często wracasz do Sandomierza?
- Kiedy tylko mam wolny czas. A ostatnio jeżdżę tam coraz częściej, ponieważ mojemu rodzeństwu przybywa latorośli, więc co rusz są jakieś chrzciny, urodziny, imieniny i inne rodzinne okazje. Lubię przebywać u moich rodziców, mają tam dom z ogrodem, w którym można spokojnie posiedzieć, odpocząć, zwłaszcza w letnie, upalne dni.
Odpoczywasz również nad morzem, a konkretnie na Helu?
- O tak, bez przesady mogę powiedzieć, że Hel to mój drugi dom. Jest to związane z kitesurfingiem, który namiętnie uprawiam już od ponad 10 lat. Zaraziłam się nim podczas zawodów, na które zostałam kiedyś zaproszona jako gość, spróbowałam swych sił - i przepadłam! Ten sport daje mi poczucie wolności, adrenalinę i emocje nieporównywalne z niczym innym, a jednocześnie pozwala znaleźć spokój na wodzie i wyciszenie w obcowaniu z bezmiarem przestrzeni. Z roku na rok rozwijam swe umiejętności, zaczęłam już trochę skakać na desce, a moje loty są coraz wyższe. Kitesurfing zawiódł mnie już w wiele kultowych dla tej dyscypliny miejsc na świecie - do Brazylii, na Dominikanę, Filipiny - co pozwala mi łączyć ze sobą moje dwie największe pasje: sport i podróże.
Z zamiłowania do podróży wzięła się szkoła aktorska w Londynie, którą możesz się pochwalić w swoim CV?
- Po skończeniu krakowskiej PWST podjęłam pracę w zawodzie. Ale wciąż czułam, że potrzebuję czegoś więcej, toteż jakiś czas temu, korzystając z dłuższej przerwy w zdjęciach, zapisałam się do londyńskiej szkoły Actors Temple, gdzie miałam okazję zetknąć się z całkiem nowymi dla mnie, nieznanymi dotąd technikami aktorstwa. Kilka razy też brałam udział w warsztatach aktorskich, prowadzonych przez światowej sławy nauczyciela amerykańskiego, Bernarda Hillera, w Polsce i za granicą. Od lat mam w Londynie swojego agenta, uczestniczę w tamtejszych castingach i liczę na to, że moje doświadczenie zaowocuje nowymi wyzwaniami.
Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj