"Moda na sukces": "Ja i Brooke jesteśmy dwiema różnymi kobietami!"
"Moda na sukces" to jedna z najpopularniejszych telenowel zagranicznych, emitowanych w Polsce. Dziś prezentujemy wam wywiad z Katherine Kelly Lang, odtwórczynią roli Brooke Logan Forrester. Obecnie serial emitowany jest codziennie od poniedziałku do piątku o 19:30 w telewizji NOWA TV.
W "Modzie na sukces" grasz od samego początku. U Twojego boku pojawiło się mnóstwo przystojnych mężczyzn. Czy któregoś z nich wspominasz ze szczególnym sentymentem?
Katherine Kelly Lang: - To ogromna przyjemność pracować z tak utalentowanymi mężczyznami. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że najbardziej zaprzyjaźniłam się z Ronnem Mossem i Johnem McCookiem. Obaj są fantastyczni.
Czy Twoim zdaniem "Moda na sukces" nie kreuje zbyt mocno trendu rozwiązłego stylu życia? Mnóstwo w nim romansów, zdrad itp. W Polsce odnosimy wrażenie, że tu każdy sypia z każdym, a małżeństwo niewiele znaczy...
- "Moda na sukces" to serial telewizyjny. Przez cały czas, przez te wszystkie 7000 odcinków przewija się podstawowy temat: miłość i międzyludzkie relacje. Siłą rzeczy w serialu jest dużo więcej historii miłosnych, niż może zdarzyć się w realnym życiu. "Moda na sukces" jest produkcją rozrywkową, tak więc i role są przerysowane. Nie ma w tym nic niezwykłego, że w serialu, podobnie zresztą jak w kinie i literaturze, są kontrowersyjne wątki czy postaci. Ale, wbrew pozorom, w naszym serialu małżeństwo jest bardzo ważne. Jeśli bohaterowie się zakochują jest to wielka, prawdziwa miłość, a kiedy idą ze sobą do łóżka to robią to właśnie z miłości.
Pochodzisz z rodziny z filmowymi tradycjami. Gdybyś nie została aktorką, byłabyś...
- Aktorstwo mam we krwi. Ani razu, od kiedy podjęłam decyzję, że pójdę tą drogą, nie przeżyłam zwątpienia, które kazałoby mi z tego zrezygnować. Mam nadzieję, że będę aktorką jeszcze przez wiele lat.
A co robisz poza planem "Mody na sukces"? Jak spędzasz wolny czas?
- Jestem wielką miłośniczką triatlonu, który z zapałem uprawiam. Prowadzę odzieżowy business "Kaftan", który powoli staje się międzynarodową marką. Zajmuję się także działalnością charytatywną - "Breakaway from Cancer". Jestem także w zarządzie organizacji o nazwie "Women for Tri", która ma na celu zachęcenie kobiet do uprawiania sportów triatlonowych. Wolny czas uwielbiam spędzać z moim czworgiem dzieci i mamą.
Co sprawia, że czujesz się zestresowana? Jak sobie radzisz z takimi emocjami?
- Stres jest czymś naturalnym. Każdy z nas go przeżywa. Jednak stres można odbierać w dwojaki sposób: jest stres pozytywny i negatywny. Każdego dnia staram się uprawiać sport, zdrowo się odżywiać, wysypiać się i mieć dobre nastawienie. Ważne jest to, żeby spędzać czas z rodziną, ale również znaleźć chwilę tylko dla siebie. Trzeba dbać o relację z samym sobą i otaczać się dobrymi ludźmi. Moim zdaniem to podstawa, żeby poradzić sobie z negatywnym stresem.
Kiedy podpisałaś kontrakt na rolę Brooke miałaś 25 lat. Przeczuwałaś wtedy jak rozwinie się Twoja rola?
- W tym czasie nikt nie przewidywał ani tak wielkiego sukcesu, ani tego, że "Modę na sukces" będziemy realizować tyle lat! Nikt także nie przewidywał w jakim kierunku rozwinie się moja rola i co przydarzy się Brooke. Moim zdaniem Brooke jest tym bardziej interesująca, w im większe tarapaty wpada. Kiedy jest szczęśliwa nie jest tak intrygująca.
W jakich scenach najbardziej nie lubisz grać w "Modzie na sukces"?
- Nie ma takich scen, w których nie lubię występować. Bardzo lubię czytać po raz pierwszy scenariusz i śledzić sposób, w jaki bohaterowie nakłaniani są do działania. Bycie aktorką jest dla mnie przywilejem. Uważam się za prawdziwą szczęściarę.
W jednym z odcinków zagrałaś scenę bijatyki z Tyler Hylo. Bawi Cię udział w takich scenach?
- Takie sceny są dość trudne, bo aktorzy muszą uważać, by naprawdę się nie zranić. Rzeczywiście jest wtedy dużo śmiechu. To świetne momenty podczas realizacji serialu.
A jak często kręcicie duble? Często zdarza się, że ze śmiechu nie możesz zagrać jakiejś sceny?
- Zwykle, z powodu ograniczeń czasowych, musimy kręcić tylko jedno ujęcie. Wtedy trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i nie pozwolić sobie na żadne zawahania czy rozproszenia. Bywają jednak takie dni, kiedy po prostu nie sposób powstrzymać się od śmiechu.
Czy brakuje ci Stephani (w tej roli występowała Susan Flannery)? Razem tworzyłyście niezwykły duet...
- Oczywiście, bardzo brakuje mi Susan. Jest niesamowitą osobą i aktorką. Pełną energii i pasji. Na planie jest najlepszą partnerką jaką można sobie wymarzyć. Praca z nią jest niezwykle inspirująca.
Podobno przyjaźnisz się z Ronnem Mossem. Czyli przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa?
- Oczywiście, że jest możliwa. Mnie i Ronna łączy niezwykła przyjaźń. Pracujemy ze sobą od 25 lat. Jest dla mnie jak brat.
Czy sława Ci doskwiera?
- Jestem aktorką. Tak jak większość dorosłych ludzi, idę do pracy i po prostu robię to, co do mnie należy. Potem wracam do domu i jestem w nim normalną kobietą, prowadzącą zwykłe życie. W moim życiu było wiele sytuacji, które, zdarzyły się dlatego, że jestem rozpoznawalną osobą; aktorką, która gra w bardzo popularnym serialu. Traktuję te sytuacje jako wyjątkowe dary losu.
Jesteś bardzo popularną aktorką. Kogo ludzie widzą w Tobie? Katherine czy Brooke? Jak częściej zwracają się do Ciebie?
- Czasem nazywają mnie Brooke, a czasem używają mojego prawdziwego imienia - Katherine. Wszystko zależy od osoby, która się do mnie zwraca. Kiedy ludzie mówią do mnie Brooke, często udzielają mi, a w zasadzie postaci, którą gram, dobrych rad. Tak, jakbym rzeczywiście była Brooke. Fani w social mediach prawie zawsze mówią o mnie Katherine.
A w czym Katherine Kelly Lang nie jest podobna do Brooke Logan, a chciałby być?
- Ani trochę nie chcę być taka jak Brooke. Myślę raczej, że to Brooke chciałaby być taka jak ja. W przeciwieństwie do granej przeze mnie postaci - potrafię uczyć się na błędach. Wydaje mi się, że Brooke czasem wpada w jakiś negatywny kołowrót, cykl zdarzeń, którego nie potrafi zatrzymać, z którego nie potrafi wyciągać wniosków.
Czy Katherine i Brooke lubią ten sam typ mężczyzn?
- Och, ja nawet nie lubię zestawiania mojego imienia z Brooke w jednym zdaniu. Zdecydowanie jesteśmy dwiema różnymi kobietami!
Czy podobają Ci stroje Brooke? Jak ubierasz się na co dzień?
- Brooke i ja mamy kompletnie inny styl. Ona jest bardziej mainstreamowa, zachowawcza. Jej stroje określiłabym jako businessowe. Mój styl jest bardziej twórczy, swobodny i naturalny.
Czy jest coś czego zazdrościsz Brooke?
- Och, nie! Wręcz przeciwnie! Myślę, że to ona mogłaby zazdrościć mnie. Mam wszystko to, czego nie ma Brooke. Biedna Brooke...
J.D.