Jak radzi sobie po śmierci syna?
Jednego dnia, zupełnie nieoczekiwanie, jego życie legło w gruzach. Jak Daniel McVicar radzi sobie po śmierci syna? I czy uda mu się stanąć na nogi po tej potwornej tragedii?
Zasępiony i poważny - Daniel McVicar, znany z roli Clarke'a, nie ma ostatnio wielu powodów, by się uśmiechać. Od chwili, gdy ponad trzy miesiące temu, 3 stycznia 2011 roku, jego 22-letni syn Thomas Henry zginął w wypadku samochodowym, aktor próbuje poskładać swoje życie na nowo.
Tego dnia, gdy rozegrał się największy dramat w jego życiu, Daniel wraz ze swoją partnerką Virginią De Agostini przebywali w Turynie we Włoszech. Sielankę przerwał nagły telefon. Zadzwoniła jego córka, 20-letnia Maisy.
Z wielkim bólem poinformowała ojca o dramacie, który rozegrał się wczesnym rankiem w Los Angeles. Hank jechał samochodem. Padało. Nagle stracił panowanie nad kierownicą... Lekarze stwierdzili, że zginął na miejscu. Słysząc to, Daniel natychmiast wsiadł w samolot i poleciał do Stanów.
Mimo rozpaczy musiał zająć się Etap, którego woli nie pamiętać? formalnościami.
Cztery dni później, 7 stycznia, pożegnał Hanka na cmentarzu w Santa Monica. Od tej chwili aktor z pomocą bliskich próbuje stanąć na nogi. Pocieszenie daje mu również wiara. - Jestem katolikiem, choć nie chodzę codziennie do kościoła, jak moja mama - zwierza się.
- Wierzę jednak w to, że człowiek to nie tylko ciało, ale również dusza - dodaje.
- Mój syn jest bardzo podobny do swojej matki - chwalił go Daniel w wywiadzie udzielonym kilka lat temu.
- Chciałby studiować prawo albo matematykę - mówił. Życie jednak potoczyło się inaczej. Hank zrobił dyplom inżyniera. Miał wiele planów, których nie udało mu się zrealizować. To potęguje w ojcu poczucie rozpaczy.
- Ono go wciąż nie opuszcza, nawet we śnie - zdradza Virginia. Mimo to aktor podjął odważną decyzję. Nie zrezygnował z udziału we włoskiej edycji programu "Celebrity Survivor".
- Jeszcze przed wypadkiem zdeklarowałem się, że wystąpię - mówi McVicar.
- Syn nie chciałby, żebym rezygnował - dodaje. Być może będzie to jego pierwszy krok, by zacząć żyć na nowo.
MR