Maria Kowalska: Zanim zagra w nowej wersji "Znachora", wystąpi w serialu "Matylda"
Trwają zdjęcia do serialu kostiumowego TVP "Matylda", który opowiada o losach młodej buntowniczki, córki uczestnika powstania styczniowego. W tytułową rolę wciela się Maria Kowalska, która zagra również Marysię Wilczurównę w nowej wersji kultowego "Znachora". Aktorka opowiedziała o pracy na planie produkcji Telewizji Polskiej.
Telewizja Polska rozpoczęła produkcję nowego serialu kostiumowego "Matylda", którego akcja rozgrywa się na Lubelszczyźnie. Jest kilkanaście lat po powstaniu styczniowym - wojnie partyzanckiej, która wpłynęła na dzieje narodu polskiego. Tytułowa bohaterka, niespełna osiemnastoletnia Matylda Bilińska, jest córką powstańca, zamożnego ziemianina zesłanego na Sybir. Matylda to niespokojna dusza, ciekawa świata, której nie wystarczają nauki wpajane dziewczętom na pensji. Jej buntownicza natura sprawia, że musi szukać pomocy u najbliższej rodziny w urokliwym majątku na wsi. To tam przeżyje pierwszą miłość, odkryje prawdę o swoich najbliższych i nauczy się żyć na własnych warunkach. Przede wszystkim jednak stanie oko w oko ze śmiertelnym wrogiem.
Reżyserem serialu jest Krzysztof Lang. Zagrają w nim m.in. Maria Kowalska, Małgorzata Buczkowska, Dariusz Chojnacki, Robert Czebotar, Ireneusz Czop, Urszula Grabowska, Mirosław Haniszewski, Jędrzej Hycnar, Maria Kowalska, Anita Szepelska, Kamil Szeptycki. Emisja serialu przewidziana jest na rok 2024.
Niedawno media obiegła informacja, że Maria Kowalska zagra Marysię Wilczurównę w nowej wersji kultowego "Znachora" u boku Leszka Lichoty. Aktorka pracuje obecnie na planie serialu kostiumowego TVP "Matylda". Czy ten rok będzie należał do niej?
Jak przygotowywałaś się do roli "Matyldy"?
Maria Kowalska: - Przede wszystkim opierałam się na scenariuszu. Później doszły próby czytane, rozmowy z reżyserem, Krzysztofem Langiem, z aktorami oraz z pionem kostiumów i charakteryzacji. Oglądałam filmy z epoki, czytałam książki o tym okresie Polski. Szukałam inspiracji w bohaterach filmowych, literackich, którzy wydawali się bliscy mojej postaci, ale przede wszystkim szukałam Matyldy w sobie. To długi i trudny proces, a jestem dopiero na początku drogi, bo to mój czwarty dzień zdjęciowy.
Z jakimi emocjami weszłaś w tę produkcję?
- Byłam podekscytowana. Bardzo dobrze wspominam pierwszy etap castingu, który już sam w sobie był ciekawym wyzwaniem aktorskim. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że mogę stać się Matyldą na ekranie. Dziś jestem szczęśliwa, że mogę być częścią tej produkcji, a Matylda, jako postać tytułowa to wspaniałe wyzwanie dla mnie jako aktorki.
Dodajesz Matyldzie energii współczesnej "women power" czy to ona pokazuje ci jak walczyć o siebie w świecie?
- Wydaje mi się, że przez swoją wewnętrzną moc, próbę stawiania granic i wytyczania własnej ścieżki Matylda jest bohaterką wykraczającą poza swój czas, uniwersalną. To budujące móc czerpać z jej doświadczenia, z jej odwagi korzystając przy tym z własnych doświadczeń kobiety żyjącej w XXI wieku.
Jak myślisz, kim byłaby Matylda, gdyby żyła dziś?
- Myślę, że byłaby osobą, która nie podąża utartymi ścieżkami, mówiąc współcześnie - za trendami. Stara się podejmować decyzje w zgodzie z własnym sercem. Widzę ją jako dziewczynę, która chce od życia "czegoś więcej".
Poznajemy Matyldę jako nastolatkę. Jaka byłaś w jej wieku?
- Byłam nastolatką, która potrafiła "postawić na swoim". Zawsze starałam się podążać za intuicją i słuchać siebie. Chodziłam na mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, bo byłam ciekawa swoich możliwości w różnych dziedzinach sztuki, nauki czy sportu. Nieustannie podejmowałam nowe wyzwania i szukałam swojej drogi. Miałam na to czas, przestrzeń i wsparcie rodziny. W przypadku Matyldy sytuacja jest bardziej skomplikowana. Bohaterka, którą gram, mimo że, chce się rozwijać nie zawsze ma możliwości by to robić. Musi mierzyć się z bardzo trudną sytuacją rodzinną i materialną. Jest zmuszona do podejmowania skrajnie trudnych decyzji w bardzo młodym wieku. Mimo tych wszystkich przeciwności Matylda stara się walczyć o siebie i to jest w niej niesamowite.
Lubisz te chwile, kiedy witacie się z Matyldą na planie?
- Właściwie powinnam od tego zacząć. Kostium, fryzura, makijaż, scenografia sprawiają, że inaczej chodzę, mówię, moja sylwetka inaczej wygląda, inaczej trzymam głowę, a nawet inaczej oddycham. To jak Matylda wygląda bardzo determinuje mój sposób bycia. Nie mogę zbyt wiele zdradzić, ale czasem uśmiecham się do niej rano w lustrze, bo już wiem, przygotowując się do danych scen, że dziś złamie pewne schematy. Jej buntownicza natura bardzo mnie inspiruje. Znalazłyśmy portal, przez który podróżujemy do swoich światów. Kiedy spotykamy się w połowie drogi - między XIX a XXI wiekiem, chyba jestem najbliżej niej. Na chwilę przez słowem "akcja" dzieje się jakaś magia. Portal się otwiera. Spotykam Matyldę, innych bohaterów, niby mówię swoim głosem, ale jednak jej, niby są to moje przemyślenia, a przecież w tej chwili należą do niej, do jej świata.
Czujesz na swoich barkach ciężar głównej roli?
- Staram się podejść do tego zadania najlepiej jak potrafię. Oddaję temu projektowi całą siebie. Myślę o pracy jaką mam do wykonania, a mniej o presji jaką ta produkcja ze sobą niesie. Przy tworzeniu serialu "Matylda" pracuje wielu utalentowanych ludzi. Bez całej ekipy filmowej, my aktorzy niczego byśmy nie zrobili. Wszyscy tworzymy historię Matyldy i wspieramy się w tym zadaniu. Spełnia się moje marzenie, aby w dłużej formie opowiedzieć filmową historię, korzystając z całego warsztatu i z doświadczenia aktorskiego jakie mam. Cieszę się, że mogę grać bohaterkę, która ma coś do powiedzenia. I ta epokowość! To jest coś wyjątkowego i ekscytującego. Będąc małą dziewczynką oglądałam filmy historyczne, kostiumowe i marzyłam, by przeniknąć do tamtego świata. Marzenia się spełniają!
Beata Banasiewicz / AKPA