Mam na imię Earl My Name Is Earl
Ocena
serialu
5,2
Przeciętny
Ocen: 57
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Anulowane: My Name is Earl

Nim na moim horyzoncie pojawił się amerykański Frank Gallagher i "Shameless" (tak, brytyjskiej wersji jeszcze nie oglądałam), ulubionym serialem o amerykańskich złodziejaszkach i pijakach było "My Name is Earl". I tak przez cztery sezony.

Nim na moim horyzoncie pojawił się amerykański Frank Gallagher i "Shameless" (tak, brytyjskiej wersji jeszcze nie oglądałam), ulubionym serialem o amerykańskich złodziejaszkach i pijakach było "My Name is Earl". I tak przez cztery sezony.

Zainteresowałam się pilotowym odcinkiem ze względu na Jasona Lee. Nim zaczął grywać w filmach z komputerowo generowanymi wiewiórkami, występował u Kevina Smitha i tam zawsze przyciągał moją uwagę. Oczywiście, czekoladowych precelków bym od niego nie wzięła, ale na serial z nim w roli głównej skusiłam się od razu.

 Earl Hickey jest złodziejem, który mieszka w przyczepie z żoną, która złapała go na ślub po pijaku, będąc w ciąży z kim innym, z jej dziećmi, o które Earl musi zadbać, choć nie są jego, oraz ze swoim młodszym bratem - Randym. Nie utrzymuje kontaktów z rodziną ze względu na swoje złe uczynki, w których wprawiał się już od małego. Czas spędza w podejrzanym lokalu, który serwuje podejrzane jedzenie i, jak sam przyznał w pilocie, kradnie wszystko, co nie jest przymocowane.

Reklama

Tak przynajmniej wygląda sytuacja do dnia, kiedy wygrywa sto tysięcy dolarów w zdrapce i momentalnie wpada pod rozpędzone auto i trafia do szpitala. Wiadomo, że telewizja wpływa na życie (tu na blogu coś o tym wiemy), to samo zdarzyło się z nafaszerowanym morfiną Earlem. Odkrył karmę i postanowił zmienić swoje życie i zadośćuczynić za wszystkie złe uczynki. I na tym opiera się serial - w każdym odcinku Earl stara się skreślić coś ze swojej listy przewinień, by jego życie stało się lepsze. Od drobnostek - zaczyna oszczędzać energię, bo marnował prąd, zbiera śmieci, bo wcześniej nie przejmował się, że je rozrzucał, po rzeczy większe. Nadrabia każde Boże Narodzenie, które zepsuł swojej żonie i jej dzieciom, oddaje sztuczną nogę jednonogiej dziewczynie, której na dodatek ukradł auto, a nawet oddaje pieniądze z wygranej facetowi, któremu ukradł dziesięć dolarów, za które kupił szczęśliwą zdrapkę.

Dziwnym jest, że panuje w tym serialu najskuteczniejsza karma na świecie.

Klimat ten serial zawdzięcza nie tylko świetnemu pisaniu. Każdy odcinek to inna, równie ciekawa historia. Duży wkład mają tu tez postacie - zarówno pierwszoplanowe, przez regularnie pokazujących się mieszkańców Camden, aż po epizodyczne gościnne występy. Mamy całą gamę gwiazd, które stworzyły w serialu świetne role - Betty White, Juliette Lewis, Timothy Olyphant, Burt Reynolds Christian Slater, Ben Foster, Giovanni Ribisi, Beau Bridges, czy wspomniany wcześniej Silas Weir Mitchell. Jednooki listonosz, Patty dzienna prostytutka, Catalina - sprzątaczka/striptizerka, państwo Hickey oraz Duży i Mały Chubby. Wszyscy tak interesujący, jak tylko to możliwe. Alkoholizm, prostytucja, przestępstwa, hodowla marihuany, usiłowanie morderstwa, sfingowanie własnej śmierci, porwania, afera szpiegowska i ataki prawie terrorystyczne. Nawet programy interwencyjne, kręcone w Camden, w których (dziwnym trafem!) Earl zawsze był podejrzany (szczególnie "Cops" wypada świetnie). Jest w czym wybierać.

Czasami oferują nam mało wyrafinowane żarty i wyśmiewają się z głupoty pokazywanej tu społeczności, a nawet z ich rozbuchanego patriotyzmu, ale wiadomo, że będzie to śmieszyć. Wszystko to okraszone jest świetną narracją Jasona Lee i całą masą retrospekcji. Bo chociaż kibicuje się postępom Earla w przechodzeniu na jasną stronę Mocy, to zawsze miło popatrzeć na to, co robił wcześniej i jak układało się jego życie z Joy. Oraz Randym, śpiącym w samej bieliźnie na kanapie.

A jeśli ktoś jest wielkim fanem rocka klasycznego oraz przy oglądaniu seriali zwraca duża uwagę na soundtrack, to tutaj będzie miał nie lada gratkę. The Doors, The Ramones, The Rolling Stones, Lynyrd Skynyrd, AC/DC czy Eric Clapton. To i jeszcze więcej, pojawia się w tle. Serial ogląda się dzięki temu dwa razy przyjemniej.

Chociaż czwarty sezon nie był już może tak interesujący, jak pierwsze trzy, to zakończył się w taki sposób, że obejrzenie kolejnego byłoby koniecznością. Twórcy zafundowali cliff-hangera pierwsza klasa. Niestety, z powodów finansowych, stacja wycofała się z produkcji. Szkoda, wielka szkoda.

Źródło: seryjnie.blogspor.com

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy