Majka
Ocena
serialu
6,9
Niezły
Ocen: 1471
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Boję się roli ojca"

Michał Lewandowski szerokiej widowni znany jest przede wszystkim jako Adam Stankiewicz z serialu "Majka" w TVN. Wkrótce zobaczymy go w filmie "Weekend" Cezarego Pazury. Sprawdź, w jakiej roli!

Ostatnio zagrałeś w filmie Cezarego Pazury pt. "Weekend"…

- W filmie wystąpię jako jeden z trójki głównych bohaterów, obok Małgorzaty Sochy i Pawła Małaszyńskiego. Mój bohater, Gula, zajmuje się działalnością przestępczą. To facet, który chce żyć łatwo, szybko i przyjemnie. Choć nie skrzywdziłby muchy, nie czuje skrupułów, by wyrządzać krzywdę ludziom.

- Jak wspominasz swój udział w tym projekcie?

- Współpraca z Cezarym Pazurą to rewelacyjne przeżycie. Jest na planie alfą i omegą, wie absolutnie wszystko. Życzyłbym sobie więcej takich reżyserów z tak świetnym podejściem do aktorów. Poza tym obcowałem z wieloma innymi uznanymi twórcami - mistrzami swojego fachu, od których mogłem się wiele nauczyć.

Reklama

- A co będzie się działo u Adama w nowych odcinkach "Majki"?

- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia, jak skończy się miłosna historia Sabiny i Adama. Nie czytam scenariusza z wyprzedzeniem, tylko na bieżąco, każdego dnia, gdy biorę udział w zdjęciach. Powiedz mi, komu przy zdrowych zmysłach chciałoby się po dwunastu godzinach pracy wracać do tego, co robił przed chwilą? Podobnie miałem z nauką w szkole - denerwowało mnie, że nauczyciele wymagali, abym zajmował się odrabianiem lekcji w domu. Przecież można było robić tyle innych ciekawych rzeczy! I pewnie z tego powodu, że nie miałem zamiaru zmarnować sobie dzieciństwa, trwoniąc czas na wkuwanie, byłem w trzech podstawówkach, czterech ogólniakach, a maturę napisałem w wieku 24 lat.

- Co na to twoi rodzice?

- Gdy byłem mały, rodzice rozstali się i wychowywała mnie mama. Nie ingerowała za bardzo w moje życie, pozwalała mi na naprawdę wiele, nie stosowała kar. Jedyne, co starała się robić, to rozmawiać. Kto wie - może właśnie dzięki niej zostałem aktorem - o tyle lepszym, że z bogatszym doświadczeniem? Chodziłem w końcu do różnych szkół, obracałem się w rozmaitych środowiskach, odwiedziłem wiele miejsc. Nigdy nie stawiałem na pierwszym miejscu nauki. Nie wiem, co to takiego morena denna i nadal mnie to nie interesuje. Dobrze mi z tą moją głupotą (śmiech).

- A tata nie próbował na ciebie wpływać?

- Nie, bo zależało mu na tym, aby mieć ze mną fajny kontakt, więc o twardej ojcowskiej ręce nie mogło być mowy. I pewnie dlatego do tej pory doskonale dogaduję się zarówno z tatą, jak i z mamą.

Duże znaczenie w relacjach z moimi rodzicami odegrało wzajemne zaufanie. Puszczali mnie na głęboka wodę, wierząc, że będę dokonywał właściwych wyborów.

- Ale gdy dziecko ma wolny wybór, czyha na niego wiele niebezpieczeństw. Często nie potrafi odróżnić dobra od zła…

- To prawda. Ale ja wolność zyskałem jako nastolatek. A do tego czasu nasłuchałem się, co wolno, a czego nie. Zakodowałem sobie pewien system wartości, poznałem, co to moralność, katechizm itd. Myślę, że zostałem dobrze wychowany.

- Wspomniałeś katechizm - czy wiara odgrywa ważną rolę w twoim życiu?

- Powiem tak - jestem wierzący, ale także dosyć negatywnie nastawiony do instytucji kościoła. To, co dzieje się w Polsce w kwestiach religijnych, po prostu działa mi na nerwy. Ojca Rydzyka uważam za skrajnego palanta - i nie boję się głośno o tym mówić. Johnem Lennonem nie jestem, więc nikt mnie nie zabije za moją opinię - zresztą większość ludzi i tak ją potwierdzi.

- Gdybyś został ojcem, wychowywałbyś swoje dziecko podobnie jak twoi rodzice ciebie?

- Gdybać mogę, ale czy ja wiem, jak będę postępował jako rodzic? Wydaje mi się, że mam zadatki na dobrego kumpla, gorzej z dawaniem przykładu. Nigdy nie lubiłem szkoły i lubić nie zamierzam. Może mi być trudno przekonać własne dziecko, że warto do niej chodzić, bo nie chciałbym kłamać.

- Jedno jest jednak pewne - nie planuję na razie, a może i w ogóle zostawać ojcem. Moja ukochana Madzia ma podobne zdanie na ten temat - jej wystarczy, że ma już jedno dziecko do wychowania, czyli mnie.

- Żarty żartami - prawdę mówiąc, boję się tego tematu. Boję się zostać ojcem, bo to naprawdę duża odpowiedzialność. Wciąż wydaje mi się, że jestem za młody i mam czas, z drugiej strony nie chcę wychowywać dziecka jako dziadek. No nic, pożyjemy - zobaczymy. Niech w tej materii mądrze wypowie się opatrzność.

- Co zamierzasz robić, gdy na planie "Majki" padnie ostatni klaps?

- Choć bardzo dobrze czuję się w Krakowie, miejsce aktora w Polsce jest w Warszawie. Dlatego pewnie tam się udam. Nie mam jednak na razie żadnych konkretnych planów.

A zawodowe marzenia?

- Chciałbym, aby publiczność zarówno teatralna, jak i kinowa czy telewizyjna mnie lubiła i czuła przyjemność z oglądania moich poczynań. Uznanie powoduje, że jest praca - praca daje pieniądze, a one pozwalają godnie żyć.

Co to dla ciebie znaczy - żyć godnie?

- Pozwalać sobie na drobne przyjemności i nie myśleć, że do wypłaty zostało kilka dni, a ja nie mam w portfelu nawet na bułkę. Jestem normalnym facetem, który lubi od czasu do czasu zaprosić swoją ukochaną na dobrą kolację lub tankować paliwo bez zastanawiania się, za ile mogę to zrobić. Powiedz mi, kto nie chciałby mieć pieniędzy? Chcąc nie chcąc - żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym i nic na to nie poradzimy.

- Moim największym marzeniem, na realizację którego potrzebowałbym sporo funduszy, jest kupno starego domu na Kaszubach, położonego nad samym jeziorem. Nie pogardziłbym także mieszkaniami w Warszawie i Krakowie.

Czy na horyzoncie pojawiają się nowe propozycje?

- Coś się klaruje. Zostałem zgłoszony na zdjęcia próbne do nowej produkcji TVN. Ale co z tego wyniknie, okaże się w przyszłości.

Rozmawiała: Dobrawa Adamska

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy