Zuza przyłapana na kradzieży!
Matka Andrzeja sięga po książkę, w której ukryła kopertę z pieniędzmi i odkrywa, że kilku banknotów brakuje.
Zdenerwowana kobieta od razu dzwoni do Zuzy: - Dzień dobry, Zuzanno, z tej strony Wanda Budzyńska. Słuchaj, chciałabym się z tobą spotkać, najlepiej u mnie... Mogłabyś przyjechać?
Wanda wspomina o zaginionych pieniądzach, a Zuza od razu zrywa się z miejsca: - Boże... Jak pani mogła tak o mnie pomyśleć?!
- Siadaj. Nie powiedziałam, że ty wzięłaś te pieniądze. Zapytałam tylko, czy podczas sprzątania nie odłożyłaś ich w jakieś inne miejsce... - uspokaja ją Wanda.
- Nie. Przysięgam, że nie widziałam żadnych pieniędzy! - zapewnia dziewczyna.
Zdesperowana Zuza broni się ze wszystkich sił. Jednak Budzyńska, jako sędzia, widziała już wiele takich "niewiniątek".
- Chciałabym ci wierzyć. Ale nie jestem staruszką z demencją i mam znakomitą pamięć. Jeszcze dwa dni temu te pieniądze tam były...
- Każdy mógł je wziąć, każdy! Drzwi do ogrodu są cały czas otwarte! Ciągle ktoś tu przychodzi, wychodzi...
- Dobrze, nie ciągnijmy tego dłużej. Nie złapałam cię za rękę, nie mam prawa cię oskarżać. Ale przykro mi, Zuza... Nie wierzę ci.
Co wydarzy się dalej? Czy Budzyńska opowie o całym zdarzeniu synowi, a później również Łukaszowi? Dowiemy się z 965. odcinka "M jak miłość".