M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Znalazłam czas dla siebie

W serialu jest singielką wiecznie poszukującą miłości, prywatnie Ewa Gorzelak żoną i mamą dwóch synów. Do niedawna to właśnie oni zajmowali cały jej czas.

Dorota przeżywa wiele sercowych porażek. Możemy liczyć, że to się zmieni?

– Rzeczywiście, Dorota nie ma lekko. Gdy już wydaje się, że wszystko jej się układa, na ogół pojawia się ta trzecia i wszystko psuje. Ale dzięki temu, ja jako aktorka, mam ciekawszą pracę. Znacznie więcej jest do grania, gdy coś się dzieje nie mam czasu, by zabiegać o nowe role.

Liczy Pani, ilu dzieciom już pomogła Fundacja?

– To byłoby trudne, ponieważ działamy już 6 lat i pod opieką mamy wszystkich pacjentów Kliniki Onkologii. Stopień pomocy jest bardzo różny, wedle potrzeb. Jedni biorą udział tylko w zabawach organizowanych w szpitalu, inni korzystają z pomocy socjalnej. Oprócz tego zbudowaliśmy w ubiegłym roku plac zabaw na terenie Centrum Zdrowia Dziecka, służący wszystkim dzieciom leczącym się w tej placówce.

Reklama

Dużo Pani pracuje, zajmuje się dziećmi swoimi i cudzymi. Ma Pani jeszcze czas, by zająć się sobą?

– Ostatnio stwierdziłam, że dosyć tego wiecznego zabiegania i znalazłam czas na zadbanie o siebie. Nie wiem, czy to już widać, ale kondycyjnie na pewno jest lepiej, bo od jakiegoś czasu chodzę na siłownię i mam osobistego trenera. Myślę jednak, że najlepszym sposobem odpoczynku jest podróżowanie. Rozmawiała Ewa pokrywa w życiu bohatera, niż gdy pławi się w szczęściu.

Lubi Pani Dorotę?

– Ona się zmieniła. Kiedyś była bezwzględną kombinatorką z ciętym językiem, za wszelką cenę dążącą do wyznaczonego przez siebie celu. Teraz złagodniała. Szczerze mówiąc, wolałam tę starą Dorotę, z charakterem. Wiem jednak, że widzowie bardzo utożsamiają aktorów z granymi przez nich bohaterami, więc teraz na pewno wzbudzam więcej sympatii.

W „M jak miłość” gra Pani już od kilku lat. Przywiązała się Pani do swojej roli?

– Trudno nazwać to przywiązaniem. Po prostu mam pracę w tym serialu i korzystam z tego. Z jednej strony wolałabym większą różnorodność, ale z drugiej – taka stałość jest wygodna. Szczególnie, że pracuję też w Fundacji „Nasze Dzieci” i nie mam czasu by zabiegać o nowe role.

Liczy Pani, ilu dzieciom już pomogła Fundacja?

- To byłoby trudne, ponieważ działamy już 6 lat i pod opieką mamy wszystkich pacjentów Kliniki Onkologii. Stopień pomocy jest bardzo różny, wedle potrzeb. Jedni biorą udział tylko w zabawach organizowanych w szpitalu, inni korzystają z pomocy socjalnej. Oprócz tego zbudowaliśmy w ubiegłym roku plac zabaw na terenie Centrum Zdrowia Dziecka, służący wszystkim dzieciom leczącym się w tej placówce.

Dużo Pani pracuje, zajmuje się dziećmi swoimi i cudzymi. Ma Pani jeszcze czas, by zająć się sobą?

- Ostatnio stwierdziłam, że dosyć tego wiecznego zabiegania i znalazłam czas na zadbanie o siebie. Nie wiem, czy to już widać, ale kondycyjnie na pewno jest lepiej, bo od jakiegoś czasu chodzę na siłownię i mam osobistego trenera. Myślę jednak, że najlepszym sposobem odpoczynku jest podróżowanie.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: M jak miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy