Wielkie uczucie?
Miała zostać dentystką, jak babcia. Gdyby trzymała się wyboru, nie oglądalibyśmy jej w "Czasie honoru", ani w... "M jak miłość".
Dołączyła pani do sagi rodu Mostowiaków. Kim jest pani bohaterka?
- Joanna pojawia się przypadkowo w życiu jednego z bliźniaków, Pawła (Rafał Mroczek). Wpada na niego na lodowisku. Na szczęście, oboje wychodzą z kraksy cało. Aż tu pewnego dnia zaczyna do nich docierać, że chcieliby spróbować być razem.
Nie boi się pani, że "utknie" w tasiemcu?
- Bardzo! Ale każdy z nas ma wybór: zawsze można - Wierzę, że na planie tego serialu będę się dobrze bawić!
Przygodę ze szklanym ekranem zaczęła pani od "Czasu honoru". To zupełnie inna produkcja.
- Rzeczywiście. Ciężko tu o porównania, bo nie dość, że dzieje się w całkiem innych czasach, to i podejście do pracy na planie jest inne. Ale myślę, że tutaj także będzie ciekawie, że też jest szansa na dobrą zabawę.
Woli pani teatr, kino czy telewizję?
- Teatr to najważniejsze miejsce. A to, że dostałam się do Teatru im. Jaracza w Łodzi, jest moim największym szczęściem. Kończę także zdjęcia do filmu o tematyce wojennej - "Syberiady polskiej" Janusza Zaorskiego.
Dlaczego więc Mostowiakowie?
- Z ciekawości, bo to zupełnie inna praca niż na planie filmu, "Klubu szalonych dziewic" czy "Czasu honoru". Trzeba być bardziej zdyscyplinowanym i cały czas na bieżąco ze scenariuszami, które przychodzą z dnia na dzień.
Jest pani młoda, a gra w produkcjach o tematyce historycznej. Tymczasem krąży opinia, że dla młodych ludzi przeszłość nie ma znaczenia.
- Dla mnie ma. Naprawdę oddaję się temu całym sercem. Właściwie we wszystkim, w czym gram, staram się być kompetentna. Ostatnio nawet kolega z czasów liceum, którego spotkałam w autobusie, przyznał, że ogląda "Czas honoru" i że to właśnie ten serial zachęcił go, by na ten temat więcej poczytać. Jak widać, nie wszyscy zajmują się tylko komputerami i Facebookiem.
Pani jest jeszcze z pokolenia "podwórkowego", które więcej czasu spędzało na dworze, czy już z tego internetowego?
- Myślę, że załapałam się dokładnie na ten ostatni etap życia podwórkowego, bo rzeczywiście teraz tego już nie ma.
Rozmawiała ANNA MIECZKOWSKA