M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Wielkie uczucie?

Miała zostać dentystką, jak babcia. Gdyby trzymała się wyboru, nie oglądalibyśmy jej w „Czasie honoru”, ani w... „M jak miłość”.

Dołączyła Pani do sagi rodu Mostowiaków. Kim jest Pani bohaterka?

Agnieszka Więdłocha: Joanna pojawia się przypadkowo w życiu jednego z bliźniaków, Pawła (Rafał Mroczek). Wpada na niego na lodowisku. Na szczęście, oboje wychodzą z kraksy cało. Aż tu pewnego dnia zaczyna do nich docierać, że chcieliby spróbować być razem.

Nie boi się Pani, że "utknie" w tasiemcu?

- Bardzo! Ale każdy z nas ma wybór: zawsze można - Wierzę, że na planie tego serialu będę się dobrze bawić!

Przygodę ze szklanym ekranem zaczęła Pani od "Czasu honoru". To zupełnie inna produkcja.

Reklama

- Rzeczywiście. Ciężko tu o porównania, bo nie dość, że dzieje się w całkiem innych czasach, to i podejście do pracy na planie jest inne. Ale myślę, że tutaj także będzie ciekawie, że też jest szansa na dobrą zabawę.

Woli Pani teatr, kino czy telewizję?

- Teatr to najważniejsze miejsce. A to, że dostałam się do Teatru im. Jaracza w Łodzi, jest moim największym szczęściem. Kończę także zdjęcia do filmu o tematyce wojennej - "Syberiady polskiej" Janusza Zaorskiego.

Dlaczego więc Mostowiakowie?

- Z ciekawości, bo to zupełnie inna praca niż na planie filmu, "Klubu szalonych dziewic" czy "Czasu honoru". Trzeba być bardziej zdyscyplinowanym i cały czas na bieżąco ze scenariuszami, które przychodzą z dnia na dzień.

Jest Pani młoda, a gra w produkcjach o tematyce historycznej. Tymczasem krąży opinia, że dla młodych ludzi przeszłość nie ma znaczenia.

- Dla mnie ma. Naprawdę oddaję się temu całym sercem. Właściwie we wszystkim, w czym gram, staram się być kompetentna. Ostatnio nawet kolega z czasów liceum, którego spotkałam w autobusie, przyznał, że ogląda "Czas honoru" i że to właśnie ten serial zachęcił go, by na ten temat więcej poczytać. Jak widać, nie wszyscy zajmują się tylko komputerami i Facebookiem.

Pani jest jeszcze z pokolenia "podwórkowego", które więcej czasu spędzało na dworze, czy już z tego internetowego?

- Myślę, że załapałam się dokładnie na ten ostatni etap życia podwórkowego, bo rzeczywiście teraz tego już nie ma.

Rozmawiała Anna Mieczkowska,

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy