Uwodzi Mroczka
Anna Karczmarczyk ma wiele pasji i marzeń. Wierzy, że wszystko się spełni, bo, jak mówi, jest uparta jak... osioł. - Życie jest po to, żeby próbować nowych rzeczy - wyznaje.
W "M jak miłość" Karczmarczyk wciela się w Olę, która jak przyznaje, jest do niej podobna.
- Podobnie jak Ola jestem bardzo ufna. I parę razy mnie to zgubiło. Ale nie przestałam wierzyć w ludzi. Staram się też walczyć o swoje, bo bez tego się nie przetrwa w życiu. Nic nie jest podane na srebrnej tacy - tłumaczy.
Aktorka uważa, że jej bohaterka nie jest za młoda na takiego przyjaciela jak Paweł, który jest facetem po przejściach.
- Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach nie ma już takich barier, jak wiek. Dla Oli Paweł jest rycerzem na białym koniu. Ale zdaje sobie sprawę z tego, że został zraniony przez Majkę i przez to obrywa ona - twierdzi.
Kariera Karczmarczyk zaczęła się od głośnego filmu "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec.
- Miałam 16 lat i bez wahania zgodziłam się na wszystko, co ta rola ze sobą niosła. Rodzice wierzą w moje decyzje, ale oczywiście zwrócili mi uwagę, że mogę mieć problemy z odwagą na planie w scenach erotycznych. A ja i tak bardzo chciałam zagrać. Ta rola była dla mnie wyzwaniem i dała mi odwagę do przełamania swoich lęków - opowiada.
Artystka twierdzi, że jeśli nie dostanie się do Szkoły Teatralnej, skieruje się w stronę dietetyki.
- Chciałabym pomagać. Określałabym diety dla ludzi z nadwagą lub z niedowagą. Mam taki przedmiot w szkole i dobrze jest wiedzieć, z ilu błon składa się np. jajko - śmieje się.
Karczmarczyk znajduje tez czas na inne pasje niż aktorstwo.
- Ćwiczyłam 5 lat karate, dwa lata taniec towarzyski i nowoczesny. Jeździłam na strzelnicę, miałam chwilową fascynację basenem. Jeździłam konno. Cztery lata malowałam. Trochę rzeźbiłam i śpiewam od czasu do czasu... Gdyby doba miała 36 godzin, kontynuowałbym wszystko - podsumowuje.
Z Anną Karczmarczyk rozmawiała Joanna Rutkowska.