M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Trzeba walczyć o marzenia

Na planie "M jak miłość" Sandra Staniszewska czuje się jak ryba w wodzie. Jest przebojowa i pewna siebie. Tak jak jej bohaterka Iza, która została nową szefową i partnerką Pawła! Da Zduńskiemu wszystko, czego potrzebuje, co nie spodoba się Madzi...

 

Trudno w to uwierzyć, ale jesteś związana z aktorstwem od czternastu lat!

- W 1998 roku, gdy miałam dziesięć lat, udało mi się wygrać casting w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, moim rodzinnym mieście. Bardzo miło wspominam tamten czas, wtedy połknęłam bakcyla teatralnego. Potem były konkursy recytatorskie, marzenia o szkole teatralnej i podcinanie skrzydeł przez różnych ludzi, o czym wolę nie pamiętać.

Wyszło ci to na dobre. Zahartowałaś się, jesteś na czwartym roku wydziału aktorskiego krakowskiej PWST, dostałaś rolę w najpopularniejszym serialu w Polsce.

- Zdecydowanie. Dwa razy nie dostałam się do szkoły teatralnej i świat się nie zawalił. Te doświadczenia dużo mnie nauczyły. Trzeba inwestować w siebie i walczyć o własne marzenia. Gdy zdawałam trzeci raz, wiedziałam że to moja ostatnia szansa. Jeśli ludzie zasiadający w komisjach egzaminacyjnych mają do wyboru piękne siedemnastoletnie dziewczyny i dwudziestokilkuletnie kobiety, których w teatrach nie brakuje, wybór jest oczywisty. Potrzebne są młodsze aktorki. Facetom jest łatwiej, bo mogą próbować pięć, nawet sześć razy.

Przygotowujesz się już do spektakli dyplomowych?

- Tak, pracujemy nad przedstawieniem "Dekameron" Giovanniego Boccaccio. Żeby poczuć jego klimat, wybrałam się w tym roku do Toskanii. Zwiedziłam Sienę, Florencję, San Gimignano. Odpowiada mi taki klimat, mogłabym tam żyć. Gorzej z pracą. Nie znam włoskiego, ale nawet gdybym potrafiła porozumiewać się w tym języku, niewiele by to zmieniło, bo mam urodę jak tamtejsze kobiety. Z grania we Włoszech pewnie nic nie będzie, zostaję w Polsce (śmiech).

Czy masz w rodzinie tradycje artystyczne?

- Moja rodzina jest artystyczna, ale pod innym względem (śmiech). Jesteśmy głośni, trochę w stylu włoskim. Może dlatego ciągnie mnie do tamtejszych klimatów? Lubimy się bawić, bardzo często śpiewamy, organizujemy ogromne przyjęcia ogrodowe dla znajomych. Moja mama ma od niedawna kawiarnię przy Lubuskim Teatrze, gdzie schodzi się artystyczna śmietanka Zielonej Góry. Jeśli chodzi o wykształcenie artystycznie, przecieram szlaki.

Może w twoje ślady pójdzie rodzeństwo?

- Moja młodsza o cztery lata siostra ma niesamowity głos. Przez chwilę grała na saksofonie, myślałam że coś z tego będzie, ale na razie się buntuje i absolutnie nie chce iść taką drogą.

Niedługo będzie mogła oglądać ukochaną siostrę w "M jak miłość". Kogo zagrasz?

- Izę, która bardzo mi się podoba, bo ma ze mną niewiele wspólnego. Jesteśmy podobne tylko pod względem kobiecości, jej okazywania, eksponowania. Na innych płaszczyznach różnimy się diametralnie. Iza idzie po trupach do celu, żyje w korporacyjnym świecie, ma ścisły umysł, świetnie zaplanowany każdy dzień, wszystko zapisuje w kalendarzu. Gdy ktoś chce się umówić ze mną na drugi dzień, powiedźmy na czternastą, mówię - może będę, może nie. A potem zazwyczaj odwołuję spotkanie, bo coś mi wypada. Nie potrafię żyć według planu, z zegarkiem w ręku. Iza radzi sobie w takim świecie rewelacyjnie. Ten układ zaburzy Paweł (Rafał Mroczek - przyp. aut.), z którym zacznie romansować. Okaże się, że jest inne, mniej zorganizowane życie, że można na chwilę odłożyć kalendarz, zapomnieć o pracy. Izie się to spodoba.

Jak Iza pozna Pawła?

- Spotkają się w pracy w firmie... Ryszarda Hoffmana (Bogdan Brzyski - przyp. aut.). Iza pracuje tam od dawna, Paweł niedługo dołączy do zespołu. Moja bohaterka będzie jego przełożoną.

Z romansów w pracy zazwyczaj nie wynika nic dobrego...

- Iza w przeszłości bawiła się facetami, także swoimi współpracownikami, ale raz przesadziła, co skomplikowało jej relacje damsko-męskie. Od tego czasu mężczyźni muszą się do niej dostosować i nie przeszkadzać. To ona rozdaje karty i stawia warunki. Koniec, kropka!

Z Pawłem, który ma spore doświadczenie w relacjach z kobietami, pewnie tak łatwo jej nie pójdzie!

- Czytałam na forach internetowych, że Paweł miał osiem kobiet, czyli Iza będzie dziewiąta. Szkoda, że nie trzydziesta trzecia, bo to moja ulubiona liczba (śmiech). Rzeczywiście, Zduński nie podda się bez walki. Mojej bohaterce spodoba się, że może rywalizować z nim o pozycję. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

A co z Madzią (Anna Mucha - przyp. aut.)? Czy będzie komplikowała związek Izy i Pawła?

- To jego pierwsza miłość. Ja rozumiem, że trudno wyrzucić taką osobę ze swojego życia, ale Iza ma inne podejście. Wszystko wskazuje na to, że zamyka za sobą furtki, że nie ma sentymentu do żadnego faceta. Może nie poświęca się mężczyznom, ale stara się być wobec nich w porządku. Na razie, bo to serial i może się okazać, że jest inaczej...

- Gdy w życiu mężczyzny są dwie kobiety, na pewno jest ciekawiej. Iza, mimo dziwnej relacji Pawła z Madzią, da mu szansę. Jest pewna siebie i sądzi, że jej to nie zagraża, ale się pomyli.

Czy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji Izy i Madzi?

- Na razie nie jest przyjemnie. Gdy nasze bohaterki się spotykają, w powietrzu zawiesza się ironia, są uszczypliwości. Iza będzie starała się wygrać spokojem, póki co Madzi nie udało się wyprowadzić jej z równowagi.

- Moja bohaterka jest radykalna. Jeśli Pawłowi na niej zależy, będzie musiał się postarać. Powinien to zrobić, bo tworzą udaną parę. Bez związku małżeńskiego, kłótni, awantur, wyrzutów z obu stron. To relacja dwojga dorosłych ludzi, którzy świetnie bawią się w swoim towarzystwie. Iza da Pawłowi wszystko, czego potrzebuje.

Reklama


swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy