M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Randka w ciemno z Kwaśniakową

Przez jedenaście lat grał proboszcza Antoniego w "Plebanii". W serialu "M jak miłość", do którego obsady niedawno dołączył, pokaże się z zupełnie innej strony. Jego bohater Stanisław zauroczy Barbarę Mostowiak, wzbudzi zazdrość Lucjana i zakocha się od pierwszego wejrzenia w Kwaśniakowej! Zapraszamy na rozmowę z Włodzimierzem Matuszakiem.

Pana dotychczasowe życie jest tak barwne, że na jego podstawie bez problemu można byłoby zrealizować film!

- Mam bogaty życiorys, na pewno. Dzięki temu inaczej postrzegam świat i życie. Odmiennie od ludzi, którzy z niczym nie walczyli, którym zawsze jakoś się układa. Mnie taka stagnacja nigdy nie interesowała. Gdy zostałem studentem wydziału aktorskiego, rozpoczęła się moja wędrówka przez Polskę, a potem poza jej granice. Naukę zacząłem w Warszawie, a ukończyłem w Łodzi. Potem cały czas szukałem czegoś nowego. Z własnej woli, bo nikt mnie do tego nie zmuszał, przeprowadzałem się z miasta do miasta. Chciałem poznać smak teatru w mniejszych ośrodkach, poza Warszawą, Łodzią czy Krakowem. W końcu przeniosłem się do Niemiec, gdzie przez kilkanaście lat imałem się różnych zajęć. Czasami zastanawiam się, czy taka droga nie była błędem.

Dlaczego? Poznał pan wiele smaków życia, zyskał popularność dzięki licznym rolom teatralnym. Same plusy.

- W miastach, w których grałem, byłem rozpoznawalny, mniej lub bardziej lubiany, natomiast ten duży świat o mnie na jakiś czas zapomniał. Nikomu nie chce się jeździć po mniejszych ośrodkach, żeby oglądać spektakle i szukać aktorów. Zastanawiam się, w jakim byłbym dzisiaj położeniu, gdybym wybrał inną drogę. Aktorstwo to zawód, w którym człowiek musi wziąć inicjatywę we własne ręce, podejmować ryzykowne decyzje. Jeśli będzie czekał, niewiele zdziała. Wielu moich kolegów ze szkoły teatralnej nigdzie nie gra. Nie wiem, czym się dzisiaj zajmują.

Reklama

Uzdrowisko w Nałęczowie poznał pan podczas swojej zawodowej wędrówki, czy dopiero przy okazji zdjęć do "M jak miłość"?

- Znam Nałęczów od dawna, bo swego czasu pracowałem w teatrze w Lublinie. W weekendy jeździłem do tamtejszego uzdrowiska, żeby odpocząć, pospacerować po bardzo ładnym parku. Gdy dopisywała pogoda, nawet co tydzień. To była moja odskocznia. Tam się relaksowałem i odpoczywałem.

W Nałęczowie Pana bohater, Stanisław Sieńczyłło, pozna i zauroczy Barbarę Mostowiak. Czy połączy ich coś więcej niż przyjaźń?

- Dziennikarze, którzy piszą, że tym razem wystąpię w roli Don Juana albo nałęczowskiego podrywacza, łącząc to z moją poprzednią rolą w serialu "Plebania", przesadzają. Pan Stanisław być może cieszy się powodzeniem wśród kobiet, ale wcale nie zamierza nawiązywać z nimi romansów. Z Barbarą (Teresa Lipowska - przyp. aut.), do której od razu poczuje sympatię, zaprzyjaźni się, żeby przed nimi uciec. O romansie nie może być mowy, choć czasami będzie mogło się tak wydawać widzom i innym bohaterom serialu, na przykład Lucjanowi (Witold Pyrkosz - przyp. aut.).

Czy Stanisław będzie miał okazję spotkać się z Mostowiakiem?

- Podczas pobytu w Nałęczowie Stanisław zapowie Barbarze, że - jeśli akurat będzie blisko - odwiedzi siedzibę Mostowiaków. Uczyni to przy pierwszej nadarzającej się okazji. W Grabinie rozegrają się różne historie. Biedny Lucjan będzie bardzo zazdrosny o mojego bohatera. Nie odmówi sobie uszczypliwości, spojrzeń spode łba i nieprzyjemnych odzywek za plecami, ale gdy dowie się, że nie o Barbarę chodzi, odetchnie z ogromną ulgą. Przypadek sprawi, że Stanisław wybierze się do miejscowego sklepu, gdzie spotka nie kogo innego, jak Kwaśniakową (Violetta Arlak - przyp. aut.), w której zakocha się od pierwszego wejrzenia. 

Z wzajemnością?

- Wszystko na to wskazuje, ale zanim zdobędzie jej serce, będzie musiał się postarać. Lucjan i Kisiel (Jerzy Próchnicki - przyp. aut.) postanowią pomóc Stanisławowi, który nie będzie wiedział, jak się zabrać do sprawy. Chłopaki z doświadczeniem zorganizują dla niego randkę w ciemno. Z tego, co wiem, były przygotowania do ślubu i najprawdopodobniej wyjazd do posiadłości Stanisława na Hel. Czy ten związek przetrwa, nie wiem. Kwaśniakową wszyscy znają, może być różnie.

Czyli będzie komediowo?

- Tak, ten wątek został poprowadzony bardzo lekko i trochę zaskakująco. Widzowie nie będą wiedzieli, jakie Stanisław ma intencje. Kobiety za nim ganiają, zainteresuje się Barbarą. Niby weźmie ślub z Kwaśniakową, ale może kryje się za tym jakaś tajemnica?

Większość widzów kojarzy pana z postacią proboszcza z serialu "Plebania". W "M jak miłość" pokaże się pan z zupełnie innej strony.

- Po jedenastu latach pracy na planie "Plebanii" to moja pierwsza większa rola. Przyjąłem tę propozycję z pewną ulgą, ponieważ już zaczynało robić się nieprzyjemnie. Ile można czekać na telefon? Już byłem poirytowany, obawiałem się, że mnie zaszufladkowano, czego aktorzy tak bardzo się obawiają.

- Cieszę się, że producenci "M jak miłość" odważyli się powierzyć mi rolę. Może mój wątek się rozwinie, może nie, ale pierwszy krok zrobiłem. Wróciłem do obiegu, coś drgnęło. Właśnie wróciłem z więzienia w Łęczycy, gdzie realizowany był średniometrażowy film fabularny "Cela", w którym gram główną rolę. Partnerował mi Arkadiusz Detmer, znany z "Symetrii".

Co to za film?

- To historia mężczyzny odsiadującego w więzieniu wyrok śmierci, który po zmianie ustroju zostaje złagodzony do kary dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności. Większość ludzi ucieszyłoby ułaskawienie, ale on widzi, że nie ma czego szukać na świecie. To mocne, brutalne kino. Ta rola bardzo dużo mnie kosztowała, bo wymagała ogromnego zaangażowania. Gdy wróciłem do domu po zdjęciach, przez trzy dni nie mogłem się odnaleźć.

- Film robią studenci jednej z łódzkich uczelni. Chwilami mieli genialne pomysły na filmowanie, mimo że ograniczała ich ilość sprzętu i trudne warunki pracy. Takiej energii życzę wszystkim dojrzałym twórcom kina. Nastawiają się, żeby jeździć z tym filmem na festiwale, ale zamierzają również rozmawiać z przedstawicielami stacji telewizyjnych. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 


Rozmawiał: Kuba Zajkowski


swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: M jak miłość | seriale | Violetta Arlak | Włodzimierz Matuszak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy