Pora zmienić Zosię!
Julia Wróblewska uczy się w gimnazjum i jest gwiazdą najpopularniejszego polskiego serialu "M jak miłość", w którym wciela się w Zosię. Nam opowiedziała, która scena w serialu była dla niej najtrudniejsza i u czyjego boku marzy zagrać!
Obchodzę Dzień Dziecka, bo w końcu jestem jeszcze dzieckiem, a poza tym, kto nie lubi dostawać prezentów? Nie mam żadnych wymagań, o niczym nie marzę. Będę szczęśliwa, gdy otrzymam jakiś drobiazg. Miałam już zdjęcia do serialu w Dzień Dziecka. Niektórzy pamiętali o tym święcie, dostałam jakieś słodycze, ktoś powiedział mi dobre słowo - to miłe. Na dłuższe świętowanie nie było czasu, bo wszyscy na planie są zawsze bardzo zapracowani.
Lubię Zosię, którą gram w "M jak miłość", chociaż jest ode mnie młodsza i trochę za dziecinna jak na swój wiek. Dlatego mam apel: drodzy scenarzyści, moja bohaterka jest już nastolatką, więc pora zmienić trochę jej wizerunek.
Na planie najpopularniejszego polskiego serialu miałam do zagrania wiele ciekawych i trudnych scen. Najbardziej zapadła mi w pamięci ta, w której Zosia dowiedziała się, że jej mama nie żyje. Musiałam wczuć się w rolę mojej bohaterki, a byłam wtedy dużo młodsza. Żeby zagrać jak najbardziej wiarygodnie, musiałam wyobraziłam sobie, jak mogłabym się czuć, gdybym straciła własną mamę. Sprawiło mi to dużo problemów.
Przyjaźnię się z większością aktorów, z którymi grałam, i mam z nimi dobry kontakt. Najbardziej tęsknię za Joasią Koroniewską, czyli serialową Małgosią z "M jak miłość", bo przez te wszystkie lata bardzo się do niej przywiązałam. Gdybym mogła wybrać aktorkę, z którą zagram, postawiłabym na Angelinę Jolie. Jest piękna i utalentowana. Podobała mi się w filmie "Lara Croft". No, ale to tylko marzenia. Poza tym chciałabym kiedyś zagrać jakąś postać paranormalną. To byłoby wyzwanie!
Materiał w gimnazjum jest dość obszerny, więc nie dałabym rady pogodzić nauki z pracą na kilku planach. Mogę sobie pozwolić tylko na granie w "M jak miłość". Rok temu wystąpiłam w filmie krótkometrażowym "Vocuus", który dostaje nagrody na międzynarodowych festiwalach.
Lubię to, co robię, bo gra aktorska to wyzwanie. Ciekawe jest wczuwanie się w różne osobowości. A czy w przyszłości będę pracowała w tym zawodzie, pokaże czas. Przyjemność sprawia mi również rysowanie, tańczenie i śpiewanie. Dużo czytam. Moje ulubione książki to saga "Zmierzch" i "Intruz". W wolnych chwilach jeżdżę na rolkach, chodzę do kina i wspinam się w górach. Dobrze, że mam tyle zajęć, bo mogę spalić zbędne kalorie, których regularnie sobie dostarczam. Nie mogę żyć bez naleśników, frytek, placków ziemniaczanych i Nutelli!
Julia Wróblewska