Odwołany ślub i... samobójstwo?
Przed kolejną randką z Marcinem Kasia wciąż będzie miała wątpliwości. A Marek otwarcie stanie po stronie jej narzeczonego: - Uważam, że nie masz prawa dłużej okłamywać Roberta!
- Wiem - dziewczyna, załamana, szybko odwróci wzrok. - I mam do siebie wielki żal, że zachowałam się wobec niego... Tak bezmyślnie. I tak okrutnie. Boże, Marek i co teraz będzie? Ze mną, z Robertem?
- Powiedziałem ci, co o tym myślę, ale oczywiście... Zrobisz, co będziesz chciała. To twoje życie, twoje sprawy... I ty decydujesz.
W końcu, Kasia postanowi zerwać zaręczyny. Napisze do Roberta list, który zostawi na posterunku: "Nie mogę cię dłużej okłamywać, nie potrafię. Jesteś wspaniałym facetem... Dobrym, najlepszym człowiekiem, ale myślę... Jestem pewna, że nie byłbyś ze mną szczęśliwy. Musimy odwołać ślub..."
I pomknie z Lipnicy do Warszawy prosto w objęcia Chodakowskiego! Gdy "zdobycz" wpadnie już do sieci, chłopak od razu ruszy do akcji. Wyłączy telefon, opuści żaluzje...
- Dlaczego zasłaniasz okna? - spyta dziewczyna.
- Jestem jak wampir, nie lubię światła słonecznego...
- I co? Ukąsisz mnie teraz w szyję?
- Mówisz i masz....
Z każdą sekundą, pocałunki będą coraz bardziej namiętne. Aż w końcu, para trafi do sypialni... Jednak w kluczowym momencie - Kasia zmieni nagle zdanie. Przerażona, odepchnie Marcina i wybiegnie do salonu. A chłopak po chwili do niej dołączy:
- Spokojnie, nie ma co dramatyzować... Nic takiego się nie stało. Wszystko można o mnie powiedzieć, ale jak kobieta mówi "nie" - to nie! Nawet ja to rozumiem... Nic na siłę.
Tymczasem w mieszkaniu nagle rozlegnie się dzwonek... A gdy Chodakowski otworzy - w drzwiach stanie Robert!
- Tak, panie władzo, o co chodzi? - Marcin, widząc policjanta, będzie kompletnie zaskoczony.
- Musimy porozmawiać!
- W sprawie mandatu?
- Nie, mojej narzeczonej... Cześć, Kasiu!
Chłopak rzuci "ukochanej" lodowate spojrzenie... A dziewczyna nagle zapragnie zapaść się pod ziemię.
- Powiedz mi tylko... Dlaczego?
- Boże, Robert, wszystko wyjaśniłam ci w liście... Przepraszam, że nie powiedziałam ci o tym prosto w oczy, ale stchórzyłam... Przysięgam, że do niczego nie doszło!
- Jak mogłem się tak pomylić...?
Robert, załamany, wybiegnie w końcu z mieszkania. A w oczach Kasi pojawią się łzy. Kilka godzin później, wracając do Grabiny, dziewczyna odbierze telefon od Staszka. I od razu zblednie...
Policjant zdradzi jej, że Robert opuścił bez pozwolenia komisariat i zaginął!
- Martwię się, bo nigdy takich numerów nie robił... Zwłaszcza na służbie! Kasiu, czy wy się przypadkiem nie pokłóciliście?
Prawdziwa miłość bywa szalona... Czy Robert - po tym, jak Kasia złamała mu serce - mógł targnąć się na swoje życie?