O Ewie Pielach pamiętają nieliczni. Co u niej słychać?
Ewa Pielach-Mierzyńska, którą ostatnio mieliśmy okazję oglądać na małym ekranie dokładnie dekadę temu jako kioskarkę w jednym z odcinków "M jak miłość", była na początku lat 70. ubiegłego wieku najpopularniejszą polską aktorką niezawodową. Sławę przyniosły jej kreacje w kultowych filmach "Dziewczyny do wzięcia" i "Wniebowzięci". Co robi dzisiaj?
Po rewelacyjnym debiucie w filmie "Dziewczyny do wzięcia", w którym w 1972 roku zagrała Pućkę u boku Ewy Szykulskiej i Reginy Regulskiej, Ewa Pielach-Mierzyńska została zasypana propozycjami nowych ról. Wcale jednak nie była przekonana, czy chce być aktorką... Kiedy stawała przed kamerą, dygotała z nerwów i zdarzało się, że nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
- Tak naprawdę rolę w filmie Janusza Kondratiuka dostałam za głupie miny. Na casting kazali mi nauczyć się na pamięć notatki z "Życia Warszawy". Gdy stanęłam przed kamerą, ze strachu wszystko zapomniałam i plotłam od rzeczy. Podobno robiłam przy tym głupie miny i dlatego mnie wzięli - wspominała w wywiadzie.
Na plan filmowy Ewa Pielach-Mierzyńska trafiła... z ulicy. Pracowała jako zaopatrzeniowiec biurowy w warszawskim Polmozbycie, gdy pewnego dnia na Marszałkowskiej wpadła na Janusza Kondratiuka.
DAWNO NIEWIDZIANA GWIAZDA NA NOWYCH FOTOGRAFIACH! POKAZAŁA ZA DUŻO?
- Wyszłam z pracy, bo miałam kupić artykuły piśmienne, ale sklep był zamknięty. Nagle woła mnie jakiś facet i krzyczy, żebym z nim pojechała na zdjęcia próbne do wytwórni. Odmówiłam, ale on nalegał. Poprosił, żebym przemyślała sprawę i zostawił mi namiary na siebie. Następnego dnia z czystej ciekawości pojechałam do wytwórni - opowiadała.
W latach 70. ubiegłego wieku Ewa zagrała w sumie w pięciu filmach. W 1981 roku przyjęła jeszcze malutką rólkę w "Filipie z konopi", po czym na 30 lat zniknęła z ekranu. Choć Zbigniew Buczkowski, którego poznała podczas zdjęć do "Dziewczyn...", namawiał ją, by zdawała do szkoły filmowej i pewnie spróbowałaby swych sił w walce o indeks, gdyby nie okrutny los.
- Miałam okropne problemy ze zdrowiem. Trafiłam do szpitala i musiałam pożegnać się z marzeniami - mówi dziś, wspominając tamten czas.
Po zdjęciach do "Filipa z konopi" Ewa Pielach-Mierzyńska zrezygnowała z aktorstwa. Była kelnerką w stołecznym hotelu Forum, potem pracowała w klubie Świętoszek, prowadziła butik z używaną odzieżą i sklep spożywczy, a w końcu dorobiła się własnej przyczepy z hot-dogami i zapiekankami. Przez pewien czas była również... swatką i zarządzała biurem matrymonialnym.
Dopiero po trzydziestu latach od ostatniej wizyty na planie filmowym Ewa Pielach-Mierzyńska zatęskniła za graniem. Zgłosiła się do jednej z agencji aktorskich i bardzo szybko dostała pierwsze propozycje. Wystąpiła m.in. w "Plebanii", "Na Wspólnej", "Klanie", "Barwach szczęścia" i "M jak miłość". Niestety, nie udało się jej odzyskać sympatii, jaką przed laty darzyli ją Polacy, więc... przeszła na emeryturę.
Co robi dzisiaj? Z postów, jakie Ewa Pielach-Mierzyńska publikuje na Facebooku, wynika, że przez pewien czas mieszkała w Bilsthorpe w Anglii, a obecnie znów jest w Warszawie, ma u boku ukochanego mężczyznę i jest bardzo szczęśliwa.
- Od dawna nie gram i nie tęsknię za aktorstwem, ale jeśli dostałabym jakąś propozycję, z pewnością bym ją rozważyła - deklaruje.