Nie ma już sił...
Monika coraz gorzej czuje się w kancelarii. Piotrek odrzucił jej zaloty i wrócił pokornie do żony... A Werner nadal uważa ją za szantażystkę.
Prawniczka zbiera się w końcu na odwagę i prosi szefa o chwilę rozmowy.
- Chciałabym... Chcę cię przeprosić - zaczyna.
- Doceniam, że mnie wtedy nie zwolniłeś... Bo naprawdę zasługiwałam na to, żeby mnie wywalić na zbitą twarz. Strasznie mi głupio... I wstyd - wyznaje Monika.
Jednak Werner w jej szczerość nie wierzy.
- No proszę, co za nieoczekiwana samokrytyka! Znowu chcesz podwyżkę? - drwi.
- Nie, po prostu... Zastanawiam się, czy jest sens, żebym tu dalej pracowała. Traktujesz mnie jak zło konieczne... I w sumie trudno się dziwić.
- Zawsze możesz sama się zwolnić - adwokat rzuca dziewczynie lodowate spojrzenie.
- Mam nadzieję, że to nie naruszy warunków naszej dżentelmeńskiej umowy?
Zmieszana Monika kładzie na biurku mężczyzny płytę CD-R.
- Nie, nie naruszy. Ale żebyś miał pewność... Proszę. Moja polisa. Kopie tamtych zdjęć.
- Chcesz mi wmówić, że nie zgrałaś ich sobie na pendrive’a?
- Nie.
- Myślisz, że w to uwierzę?
- Myślę, że za jakiś czas... Tak.
Dziewczyna posyła szefowi smutny uśmiech. I podaje Wernerowi przygotowaną wcześniej kartkę:
- Proszę. To moje wymówienie... Pójdę się spakować.
Będziemy świadkami tej sceny w 920. odcinku "M jak miłość", który zostanie wyemitowany w poniedziałek, 28 maja.