Namiesza w małżeństwie Budzyńskich
Ewa Bukowska niedawno została reżyserem i ma plany związane z... wojną. Wcześniej jednak zrobi zamieszanie w „M jak miłość”. Okaże się, że syn jej bohaterki jest dzieckiem Andrzeja Budzyńskiego!
Pisze pani scenariusze, bajki dla dzieci, ostatnio zadebiutowała pani jako reżyserka i dołączyła do obsady "M jak miłość". Nie za dużo tego?
- To kwestia organizacji, a ja jestem dobrze poukładana. Jak mam coś do zrobienia, nie ma zmiłuj. Wstaję wcześnie rano, bo między godziną piątą a dziesiątą jestem najbardziej twórcza, a do głowy przychodzą najlepsze pomysły.
Reżyserka, aktorka, scenarzystka. Co jest pani najbliższe?
- Każde z tych zajęć daje radość i satysfakcję. Najtrudniejsze dla mnie jest pisanie książek, bo trzeba znaleźć swój styl. Tworząc scenariusz używam innego, bardziej oszczędnego języka. Aktorstwo bardzo pomogło mi w wyreżyserowaniu "Powrotu".
Pojawienie się pani w "M jak miłość" wynikało z chęci sprawdzenia się w nowej roli?
- Aktorstwo to mój zawód. Poza tym lubię swoją bohaterkę. Jest energiczną kobietą, która nie boi się wziąć sprawy we własne ręce. Mocno stoi na ziemi, wie, czego chce, najważniejsze jest dla niej dobro jej dziecka.
Ale jednocześnie sporo namiesza w małżeństwie Budzyńskich.
- To nie moja wina, a scenarzystów (śmiech). Edyta nie jest negatywną postacią, nie zamierza odbić Marcie męża, niszczyć jej szczęśliwego życia. Intrygi są jej obce. To, że pojawiła się nieoczekiwanie w rodzinie Budzyńskich ze swoim synem, wynika z praktycznych względów. Na początku nie chce mówić Andrzejowi, że Piotr to jego dziecko, Ale sprawy wymykają się spod kontroli i bez konfliktu się nie obejdzie.
Długo zostanie pani w serialu?
- Mam nadzieję, przede mną jeszcze sporo odcinków do nakręcenia.
Zdradzi pani plany na najbliższe miesiące?
- W planach mam wyreżyserowanie kolejnego filmu, tym razem ma to być pełnometrażowa fabuła. Pracuję też nad scenariuszem "Otto Redera", którego akcja dzieje się w czasie II wojny światowej. Na nudę nie mogę narzekać. Jestem zadowolona ze swojego życia!
Rozmawiał Artur Krasicki