"M jak miłość": Wreszcie mogę być sobą!
Po jedenastu latach Joanna Sydor wraca do „M jak miłość”. Jest teraz innym człowiekiem, ma bagaż doświadczeń i emocji, dzięki którym może więcej zaoferować widzom.
Ale zrobiłaś niespodziankę fanom "M jak miłość"!
- Dla mnie to też była niespodzianka. Gdy otrzymałam propozycję od producentów serialu, byłam zaskoczona i bardzo się ucieszyłam. Moja bohaterka nie została uśmiercona, ale minęło aż jedenaście lat, kiedy ostatni raz pojawiła się na ekranie! Przez ten czas niejednokrotnie zastanawiałam się, jaka byłaby Teresa, gdyby wróciła, jak by się zmieniła. Nie spodziewałam się jednak, że do tego dojdzie.
Jak wyobrażałaś sobie Teresę?
- Chciałam, żeby stała się silna, radosna i szczęśliwa. Wyobrażałam sobie, że podniesie się po niepowodzeniach życiowych i pokaże, że można - mimo różnych zawirowań - wrócić na właściwą drogę i rozkwitnąć na nowo.
I tak właśnie się potoczy ten wątek?
- Zdaje się, że scenarzyści serialu poszli inną drogą. Przez te lata życie Teresy się zmieniło, ma troski i problemy, jak każdy człowiek. Pojawi się w serialu, bo znowu wpadnie w tarapaty. Przez przypadek spotka Pawła (Rafał Mroczek - red.), który wyciągnie do niej pomocną dłoń. Okaże się, że dla tej znajomości upływający czas nie ma znaczenia. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach widzowie będą świadkami jej przemiany.
Czyli?
- Kiedyś Teresa była dość smutną, umartwioną osobą. Byłoby super, gdyby pokazała, że życie może być pogodne i kolorowe. Że da się przezwyciężyć wszystkie problemy i cieszyć się codziennością.
A ty jesteś optymistką?
- Nauczyłam się znajdować radość w codzienności, wypracowałam to w sobie. Napisałam kiedyś na Facebooku, że wyznaczyłam sobie poprzeczkę szczęścia, do której dostosowuję się każdego dnia, tu i teraz. I tego się trzymam. Przyjemność dają mi przejażdżki rowerowe, jazda na rolkach, czas spędzony z synami.
Kiedyś tego nie potrafiłaś?
- Potrafiłam, ale to były momenty, przebłyski. Czas robi swoje, nabrałam doświadczenia. Z wiekiem przychodzi mądrość i dystans, co bardzo zmienia człowieka. Codziennie pracuję nad sobą, swoimi słabościami, doceniam to, co mam, dostrzegam lepsze strony życia. Zrozumiałam, że każda porażka ma sens, że może wyniknąć z niej coś dobrego. Mam dużo pokory, wiem, że na wszystko trzeba zapracować, że czasami trzeba poczekać. Życie wynagradza takie podejście, to się sprawdza. Teraz jestem silniejsza i radośniejsza.
Czy to znaczy, że z bagażem doświadczeń, który posiadasz, możesz dać widzom więcej niż przed laty?
- Bez wątpienia jestem teraz inną aktorką. Wiem, czego chcę i czego nie chcę. To superuczucie. Wreszcie mogę być sobą. Moja wartość tkwi we mnie, w moich przeżyciach. Żeby dać coś widzom, trzeba tego wcześniej doświadczyć. Dzisiaj ten zawód jest moją pasją, chcę się w nim realizować. Jestem gotowa, by w pełni mu się oddawać. Mogę podjąć takie ryzyko, już się nie boję.
Rozmawiał KUBA ZAJKOWSKI
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***