"M jak miłość": Walka o życie...
W ostatni dzień roku Natalka przeżyje prawdziwy koszmar. Pobity przez kłusowników Franek trafi do szpitala, a Zarzycka wyzna jej, że jest... śmiertelnie chora.
Trudno o gorszego sylwestra! Plany Franka (Piotr Nerlewski), by zabrać Natalkę (Marcjanna Lelek) na sylwestrową potańcówkę, wezmą w łeb, gdy Zarzycki podczas spaceru z ukochaną odkryje, że ktoś znów dokonał nielegalnej wycinki drzew w lesie.
Franek poprosi Natalię, by zaczekała na niego w samochodzie, a sam pójdzie w stronę polany, na której jeszcze niedawno rosły piękne sosny.
Po kilkunastu minutach dziewczyna - zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością leśnika - ruszy na poszukiwanie. Gdy dotrze na polanę, zobaczy leżącego na śniegu, niedającego znaku życia Franka i dostrzeże krew obok jego głowy! Natychmiast zadzwoni po pogotowie...
- To było mocne uderzenie, głowa jest solidnie rozbita, natychmiast zabieramy pana na prześwietlenie i tomografię komputerową - zarządzi przybyły na miejsce zdarzenia ratownik. Natalia, widząc, że Franek chce mu się sprzeciwić, kategorycznym tonem powie: - Jedziesz do szpitala, ja pojadę twoim samochodem za karetką!
Kiedy na korytarzu w szpitalu w Gródku pojawi się przestraszona matka leśnika, Natalia zda jej dokładną relację z wydarzeń, jakie rozegrały się w ciągu ostatnich godzin.
- Został napadnięty, dostał czymś w głowę... Ktoś zaszedł go od tyłu, miał czapkę naciągniętą na twarz i Franek nikogo nie rozpoznał - zakończy, a Zarzycka (Jowita Budnik) zapyta, jak stan jej syna oceniają lekarze. Na szczęście okaże się, że chłopakowi nie grozi niebezpieczeństwo.
- Nic mnie nie boli, więc chyba mogę się wypisać? - Franek będzie chciał natychmiast opuścić szpital, ale lekarz stwierdzi, że trzeba jeszcze powtórzyć tomografię.
- Po badaniu, jeśli wszystko będzie dobrze, wypuścimy pana do domu - orzeknie.
Dopiero kiedy Natalia i matka Franka znajdą się na przyszpitalnym parkingu, Zarzyckiej puszczą nerwy. Zrobi się blada jak ściana, oprze się o poręcz, zacznie głęboko oddychać. Po chwili odzyska równowagę, ale widać będzie, że bardzo cierpi.
- Zaraz tu wrócę, przywiozę mu rzeczy na zmianę - powie Natalii i zaproponuje, że odwiezie ją do domu.
- Masz dobry wpływ na mojego Franka i coraz częściej myślę, że on właśnie potrzebuje przy swoim boku kogoś takiego, jak ty - usłyszy Natalka, gdy będą już w samochodzie.
W drodze do Grabiny Zarzycka nieoczekiwanie zjedzie na pobocze i nagle zatrzyma auto.
- Powinnaś o czymś wiedzieć, ale musisz mi przysiąc, że to, co ci powiem, zostanie między nami - zwróci się do Natalii, a gdy ta obieca dochować tajemnicy, wyzna po cichu: - Słyszałaś kiedyś o toczniu? To dość zaawansowane stadium. Zostało mi chyba mało czasu... - powie.
- Nie chcę, żeby Franek został sam. Bardzo bym chciała, żeby mój syn miał rodzinę - słowa Zarzyckiej przerwą ciszę, jaka zapanuje po jej wyznaniu. - On nic nie wie o mojej chorobie i chciałabym, żeby tak na razie zostało. I nie przekonuj mnie, bo zdania w tej sprawie na pewno nie zmienię - matka leśnika powtórzy swą prośbę o dyskrecję.
Tymczasem Franek uzyska od lekarza pozwolenie na opuszczenie szpitala.
- Co ty tu robisz? - wykrzyknie Natalia, gdy zobaczy go stojącego przed domem.
- Jak bym mógł ten Nowy Rok powitać bez ciebie? - zażartuje Zarzycki i zaproponuje, by wyrwali się razem na imprezę do znajomego. Natalia będzie jednak miała zupełnie inne plany na sylwestra.
- Rozmawiałam z twoją mamą po wyjściu ze szpitala i wiem, że będzie dziś całkiem sama - zacznie, ale ukochany przerwie jej w pół słowa.
- Dla ciebie wszystko. Jeśli chcesz witać Nowy Rok z moją mamuśką, proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko temu - powie.
Po cudownej kolacji w leśniczówce Zarzycka wykorzysta moment, gdy Franek pójdzie do kuchni po szampana, przytuli Natalię i wyszepcze jej wzruszona do ucha: - Dziękuję ci. Wiem, że to tobie zawdzięczam ten wspaniały wieczór...
A.IM.