M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392119
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Urodziny kontrowersyjnego dyrektora

Cezary Morawski, który telewidzom znany jest przede wszystkim jako nieodżałowany Krzysztof Zduński z "M jak miłość", świętuje 5 czerwca 65. urodziny. Choć od jego odejścia z "Emki" minęło już 13 lat, fani serialu wciąż doskonale go pamiętają i bardzo ciepło wspominają...

W poniedziałek 6 marca 2006 roku Dwójka wyemitowała ostatni odcinek "M jak miłość" z udziałem Cezarego Morawskiego. Śmierć Krzysztofa Zduńskiego - bo właśnie wtedy, w 391. odcinku serialu, bohater grany przez Cezarego Morawskiego miał zawał serca i zmarł - obejrzało 11 i pół miliona widzów! Nigdy wcześniej twórcy żadnego polskiego serialu nie zdecydowali się uśmiercić jednej z głównych postaci...

Nic dziwnego, że odejście uwielbianego przez fanów "Emki" Zduńskiego wywołało lawinę protestów. Krzysztofa opłakiwała niemal cała Polska!

- Nie przypuszczałem, że komuś będzie brakowało Zduńskiego. Okazało się, że wielu mężczyzn w jakiś sposób identyfikowało się z Krzysztofem. Pamiętam, że różni panowie podchodzili do mnie na ulicy, ściskali mi rękę i mówili, że życie Zduńskiego to całe ich życie, że będzie im go bardzo brakowało... - mówi Cezary Morawski, który z "M jak miłość" związany był przez 5 lat.

Reklama

- Granie tej postaci sprawiało mi dużo przyjemności. Było to także coś zupełnie nowego w moim zawodowym życiu, ponieważ dotychczas grałem zupełnie innych bohaterów. I nieprawdą jest, co pisały niektóre gazety, że Krzysztof mnie znudził i dlatego go uśmiercono! - wspomina aktor.

Cezary Morawski zadebiutował w 1976 roku jeszcze jako student warszawskiej szkoły teatralnej - przed kamerą w spektaklu telewizyjnym "Gracze", a na teatralnej scenie w przedstawieniu "Gdy rozum śpi", które w Teatrze na Woli wyreżyserował sam Andrzej Wajda. Swą pierwszą rolę serialową (Macieja w "Układzie krążenia") i pierwszą filmową (Rudego w "Akcji pod Arsenałem") zagrał rok później.

Bardzo szybko udało mu się zdobyć sympatię widzów i przejść do... historii światowego kina - był bowiem pierwszym aktorem, który wcielił się w papieża Jana Pawła II. Zagrał go w 1981 roku w angielsko-włoskim filmie Krzysztofa Zanussiego "Z dalekiego kraju". 

- To był piękny okres w moim życiu. Najpierw przeżyłem wielkie zaskoczenie, że dostałem tę rolę, później przyszedł ogromny wysiłek, by zagrać Karola Wojtyłę - mówi.

- Podczas kręcenia zdjęć w Rzymie byłem na audiencji, którą wspominam jako bardzo ciepłe spotkanie. Jan Paweł II przyjął całą ekipę filmową. Witał się z każdym po kolei, a kiedy ja podszedłem do niego, wszyscy zatoczyli krąg, by zobaczyć jak Ojciec Święty zareaguje na mnie, by podsłuchać, o czym będziemy rozmawiali.

Byłem tak potwornie zdenerwowany, że nie wszystko pamiętam. Na zdjęciach z naszego spotkania zdjęć widać, że stres mnie sparaliżował. Producent filmu przedstawiając mnie papieżowi, opowiadał o mnie same dobre rzeczy. W pewnej chwili Jan Paweł II spojrzał na mnie z uśmiechem i powiedział: "Można by sądzić, że kopia lepsza od oryginału..." Nigdy tego spotkania nie zapomnę - wspomina Cezary Morawski.

Kiedy w 2000 roku Cezary Morawski znalazł się w obsadzie "M jak miłość", miał już na swoim koncie kilkadziesiąt kreacji w filmach, serialach i w teatrze. Był już wtedy wykładowcą w stołecznej PWST odznaczonym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w działalności społecznej i charytatywnej na rzecz środowiska artystycznego...

- Miarą sukcesu nie jest jedna dobra rola w filmie, serialu czy teatrze tylko ciąg zdarzeń artystycznych składających się na życie aktora. Mnie po prostu się udało - powiedział w wywiadzie.

5 czerwca Cezary Morawski kończy 65. lat. Mówi, że w jego życiu nie nadszedł jeszcze moment na podsumowania i analizę tego wszystkiego, czego doświadczył i dokonał jako aktor, reżyser i pedagog. Wciąż pracuje pełną parą i jeszcze długo nie zamierza zwolnić tempa.

- Czasami wyłączam silnik, ale nie akumulator - żartuje.

Kontrowersyjny dyrektor

Pod koniec sierpnia 2016 r. Cezary Morawski został dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu. Przeciwko takiemu wyborowi od momentu objęcia przez niego funkcji protestowała część zespołu artystycznego, skupiona wokół związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Morawskiego broniła Solidarność.

Pod koniec 2016 r. Morawski zwolnił 11 pracowników teatru, w tym aktorów i reżysera, którzy protestowali przeciwko niemu. Dyrektor zarzucił im m.in. niesubordynację, działanie na szkodę teatru oraz buntowanie publiczności.

W lutym 2017 r. zarząd województwa odwołał Morawskiego z funkcji dyrektora, ale uchwałę o tej decyzji unieważnił wojewoda dolnośląski. Sąd administracyjny rozstrzygnął, że wojewoda zrobił to zgodnie z prawem, a uchwała o odwołaniu Morawskiego została podjęta z naruszeniem prawa.

26 listopada 2018 uchwałę o odwołaniu Cezarego Morawskiego z funkcji dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu podjął zarząd województwa dolnośląskiego. Pełniącym obowiązki dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławia został dotychczasowy wicedyrektor Kazimierz Budzanowski.

O podjęciu uchwały o odwołaniu Cezarego Morawskiego poinformował na konferencji prasowej marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski. Uchwała weszła w życie w trybie natychmiastowym. 

Wcześniej Dolnośląski Urząd Marszałkowskie otrzymał pozytywne opinię dot. odwołania Cezarego Morawskiego z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz od związków zawodowych działających w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Na początku października 2018 r. NIK stwierdziła nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy w Teatrze Polskim we Wrocławiu. "Nielegalnie wydatkowano na wynajem mieszkania dla dyrektora około 60 tysięcy złotych. Nielegalnie zawierano też umowy na wykonywanie przez dyrektora zadań o charakterze artystycznym: reżysera, scenografa czy aktora. Tutaj wydatkowano niezgodnie z prawem ponad 186 tysięcy złotych" - mówił wówczas p.o. dyrektora wrocławskiej delegatury NIK Radosław Kujawiński.

Cezary Morawski w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że "szanuje decyzję" zarządu województwa. "Ta decyzja uspokaja sytuację w teatrze, więc mam nadzieje, że ta spokojna sytuacja pozwoli się dalej teatrowi i zespołowi rozwijać. Przykro mi jest tylko, że nie zostałem przed podjęciem tej decyzji zaproszony na rozmowę" - powiedział Morawski.

swiatseriali/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy