"M jak miłość": Ula zrywa kontakt z rodziną
Marek od początku jest zaniepokojony, że jego córka zamiast wyjść za mąż za Janka, zdecydowała się na ucieczkę z mężczyzną, który uczestniczył przecież w porwaniu synka Marcina (Mikołaj Roznerski)! Jasno da więc do zrozumienia, że nie pochwala tej decyzji.
Ula (Iga Krefft) często źle lokuje uczucia. Niegdyś obiektem jej westchnień był Franek (Piotr Nerlewski). Niewiele brakowało wówczas, by z tego powodu poróżniła się z Natalią (Marcjanna Lelek). Leśniczy wybrał bowiem jej siostrę - zresztą od niedawna są małżeństwem.
Wszystko jednak dobrze się skończyło, bo w życiu Uli pojawił się aspirant Janek Morawski (Tomáš Kollárik). I to w dość nietypowych okolicznościach - dziewczyna była pewna, że policjant narzuca się Ali (Olga Frycz), stanęła więc w jej obronie.
- To było uderzenie pioruna! Że też nie poprosiłam go o telefon! A to na sto procent była moja druga połówka... - opowiedziała później Natalce.
Ostatecznie dopięła swego i była o krok od poślubienia Janka. Zmieniła jednak plany z powodu Bartka (Arkadiusz Smoleński) - brata Andrzejka (Tomasz Oświeciński), a zarazem kryminalisty, który dostał przepustkę z więzienia i przyjechał do Grabiny w odwiedziny.
Ula zupełnie straciła dla niego głowę. Do tego stopnia, że zerwała zaręczyny i razem z nowym kochankiem uciekła z siedliska!
Dla rodziny, zwłaszcza Ewy i Marka (Dominika Kluźniak, Kacper Kuszewski), to był szok. A w jeszcze większe zdumienie wpadną, gdy po wakacyjnej przerwie odkryją, że Ula opróżniła konto ze wszystkich swoich oszczędności.
Mostowiakowi uda się do córki dodzwonić, ale rozmowa przerodzi się w kłótnię. Marek oskarży córkę o brak odpowiedzialności.
Po kolejnych gorzkich słowach pod swoim adresem dziewczyna się rozłączy i przestanie odbierać telefony. W jej obronie stanie babcia, Barbara (Teresa Lipowska), która wie, że młodość rządzi się swoimi prawami.
MP