"M jak miłość": Ula i Bartek na zawsze wyjadą z Grabiny?
Jeden z kolegów z Warszawy przekaże Jankowi (Tomáš Kollárik) nowe informacje na temat Bartka (Arkadiusz Smoleński) – okaże się, że policja aresztowała jego byłych kumpli, a ci zeznali, że Lisiecki znów z nimi współpracuje.
Morawski od razu powie Soni (Barbara Wypych), że nie wierzy w te oskarżenia.
Uzna, że koledzy chcą się po prostu zemścić na Bartku.
Jako policjant nie może jednak ani go ostrzec, ani też doradzić mu, by na jakiś czas zniknął, unikając w ten sposób aresztowania.
Jakiś czas później para policjantów przypadkiem spotka na ulicy Ulę (Iga Krefft) z Bartkiem. Wspólnie postanowią wstąpić do bistro. Sonia po cichu poradzi przyjaciółce, by na jakiś czas wyjechała razem z mężem.
Tymczasem Bartek odbierze telefon od Mirka Kowalika (Mariusz Ochociński), który również ostrzeże go, że będzie miał kłopoty. Lisiecki dojdzie do wniosku, że zostanie w Grabinie nawet za cenę trafienia przez to na celownik policji.
Lecz Ula oceni, że jej ukochany powinien uciec - najlepiej do jej ojca Marka (Kacper Kuszewski) do Australii. Co więcej: będzie gotowa wyjechać razem z nim! Co postanowią w tej sprawie?
Tymczasem Iga Krefft, wcielająca się w serialu "M jak miłość" w Ulę, wystosowała do swoich obserwatorów na Instagramie dramatyczny apel. Krefft poinformowała, że utknęła w Tajlandii i nie może wrócić do Polski. Aktorka twierdzi, że na jej próby kontaktu miały nie odpowiedzieć ani konsulat, ani linie lotnicze, ani polskie MSZ. Gwiazda postanowiła więc zaapelować do swoich obserwatorów na Instagramie, licząc na ich pomoc.
"Utknęliśmy w Bangkoku. Jak ktoś z was jest w takiej samej sytuacji albo zna kogoś, to proszę, napiszcie mi. Nie wiemy do końca, co robić, a razem zawsze raźniej" - napisała na Instastories.
Odzew obserwatorów okazał się przynieść aktorce nadzieję. Krefft liczy, że uda jej się powrócić do Polski liniami LOT, które zorganizowały "Lot do Domu", by Polacy przebywający poza graniami kraju mogli powrócić do ojczyzny. Ponadto aktorka odniosła się do zarzutów, jakie zaczęli kierować w jej stronę niektórzy internauci. W odpowiedzi na komentarze zarzucające jej nieodpowiedzialność zaznaczyła, że na wakacjach jest od stycznia. Jak twierdzi, gdy wylatywała na urlop, nie była w stanie przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń.
Maria Staroń, RMF FM