M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393118
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Tomasz Oświeciński musi się ciągle pilnować, bo boi się... paparazzi!

Tomasz Oświeciński, czyli Andrzejek Lisiecki z "M jak miłość", twierdzi, że gdy wkraczał do show-biznesu, nie zdawał sobie sprawy, że każdy jego krok obserwować będzie tłum paparazzi. - Wszystko może być wykorzystane przeciwko mnie! - mówi.

Tomasz Oświeciński nie wygląda na człowieka, który kogokolwiek się boi. A jednak! Odtwórca roli Andrzejka w "M jak miłość" wie, że odkąd jest znany, nie może robić wielu rzeczy, bo śledzący go paparazzi tylko czekają na jego potknięcie... Obawia się, że gdyby zrobił coś - jak mówi - głupiego, od razu wszyscy by się o tym dowiedzieli i w dodatku zobaczyliby to na zdjęciach.

- Nie mogę kupić butelki wina i iść z nią do domu, bo ktoś mi zrobi zdjęcie i napisze głupi komentarz. Są ludzie, którzy naśladują mój styl życia, więc nie wypada mi iść z butelką wina czy piwa w ręku. Choć nie ukrywam, że zdarza mi się wypić, święty nie jestem! Generalnie jednak nie przepadam za alkoholem - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Grazia".

Reklama

Tomasz Oświeciński, który dzięki roli w najchętniej oglądanym przez telewidzów polskim serialu oraz kreacjom w filmach Patryka Vegi ("Pitbull. Nowe porządki" i "Pitbull. Niebezpieczne kobiety") zyskał ogromną popularność, nie narzeka na to, że nagle stał się rozpoznawalny i że często zaczepiany jest na ulicy przez nieznajomych.

- Nie mam problemu, że ludzie proszą mnie o autograf czy wspólne zdjęcie. Bez ludzi przecież nie istnieję! - mówi, a pytany, czy nie przeszkadza mu, że nie jest już anonimowy, odpowiada, że czasami nie jest z tego zadowolony.

- Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, że wszystko może zostać wykorzystane przeciwko mnie. Wrzuciłem kiedyś na Facebooka swoje zdjęcia po treningu, to potem cały internet aż huczał... A ja to zrobiłem dla tych, którzy mnie obserwują, bo jestem dla nich motywacją do ćwiczeń - twierdzi.

Tomasz Oświeciński uważa, że przez to, iż zaczął grać w serialu, stracił jednak coś bardzo ważnego. Mówi, że przez pracę w "M jak miłość" rozpadło się jego małżeństwo!

- Moja żona nie mogła znieść pocałunków w serialu. Były przez to sprzeczki. Tłumaczyłem jej, że to moja praca, że robię to, co jest w scenariuszu. Nie była zadowolona, że gram w serialu, wolała, żebym siedział w domu i robił coś innego. Rozstaliśmy się po 7 latach małżeństwa - wyznał w wywiadzie.

Tomasz Oświeciński bardzo aktywnie uczestniczy w wychowywaniu córki, która po jego rozwodzie, została z mamą. To głównie dlatego, by 8-letnia Maja nigdy nie musiała się go wstydzić, stara się unikać takich zachowań, które paparazzi i portale plotkarskie oraz tabloidy mogłyby wykorzystać przeciwko niemu.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy