"M jak miłość": Teresa Lipowska o krok od depresji
Teresa Lipowska, czyli Barbara Mostowiak z "M jak miłość", znana jest z tego, że zawsze patrzy na świat przez różowe okulary i we wszystkim widzi tylko dobre strony. Niestety, z powodu pandemii aktorka coraz częściej bywa... przytłoczona.
Teresa Lipowska właśnie wróciła z sanatorium, gdzie - jak żartuje - leczyła ciało i duszę. Odtwórczyni roli Barbary w "M jak miłość" nie kryje, że od roku żyje w ciągłym strachu o siebie i swoich najbliższych. Na szczęście nie jest chora, ale to nie znaczy, że czuje się dobrze...
- Nie ukrywam, że jestem przytłoczona tym, co się dzieje od ponad roku. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie - wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" i dodała, że ostatnio wręcz zmusza się, by optymistycznie patrzeć na świat.
Teresa Lipowska żartuje, że aby nie być ciężarem dla rodziny, musi dobrze się miewać. Niestety, z powodu pandemii przychodzi jej to z coraz większym trudem.
- Przypomina mi się tytuł filmu, w którym kiedyś grałam. "A żyć trzeba dalej"... I te słowa są moim mottem na najbliższy czas - mówi.
Aktorka ma przeczucie, że pandemia jeszcze trochę potrwa i w związku z tym trzeba uzbroić się w naprawdę dużą cierpliwość, by ją przetrwać. Gwiazda "Emki" twierdzi, że robi wszystko, by poprawić sobie nastrój... Pobyt w sanatorium był częścią jej planu na życie w czasach pandemii.
- Ten ostatni rok bardzo mnie przyhamował, jeśli chodzi o energię, kreatywność i pozytywne myślenie. Wiele rzeczy robię na siłę - żali się.
Teresa Lipowska jest bardzo zadowolona, że ma pracę. Świadomość, że ma zdjęcia do serialu, z którym związana jest już 21 lat, po prostu mobilizuje ją, by rano w ogóle wstać z łóżka...
- Kiedy wiem, że przez kilka dni w miesiącu będę pracować, że będę komuś potrzebna, to od razu łatwiej mi się pozbierać - powiedziała w ostatnim wywiadzie.
Gdyby nie pandemia, aktorka nie miałaby powodu do czarnych myśli. Te jednak ostatnio często ją nawiedzają. Aktorka nie poddaje się im, bo - jak zapewnia - nie wytrzymałaby psychicznie, ciągle się zadręczając.
- Żyję od zadania do zadania. Marzę o powrocie do normalności i o tym, żeby móc jeszcze wykrzesać w sobie trochę optymizmu - mówi.