"M jak miłość": Sonia weźmie Budzyńskiego na litość?
Sonia (Marta Król) znów stanie między Martą (Dominika Ostałowska) a Andrzejem (Krystian Wieczorek). Czy świeżo upieczona rozwódka uwiedzie Budzyńskiego i doprowadzi do rozwodu prawników?
Widok męża w towarzystwie Soni w kancelarii wywoła atak furii ze strony Marty. A Budzyński straci w końcu cierpliwość i ostro się z żoną pokłóci. Do tego stopnia, że będzie miała poczucie winy z powodu swojej niepohamowanej zazdrości.
Dojdzie nawet do tego, że sama poprosi Budzyńskiego, by pocieszył Sonię, gdy ta popadnie w czarną rozpacz po tym, jak sąd orzeknie rozwód w jej małżeństwie. Kobieta kompletnie się załamie i nie zdoła ukryć łez przed Martą.
- Zostałam bezpardonowo oczerniona w sądzie - poskarży się Andrzejowi. - Mój mąż nie zawahał się użyć przeciwko mnie kłamstw i perfidnych oszczerstw. Za to ty jesteś - według mnie - chodzącym ideałem. Żałuję, że nie poznałam cię wcześniej...
Po południu okaże się, że Sonia źle się czuje i nie może odebrać córki ze szkoły. Andrzej i Marta zabiorą więc małą Julkę (Emilia Dankwa) do siebie. A gdy Budzyński pojedzie do mieszkania przyjaciółki, zorientuje się, że wzięła zbyt dużą dawkę środków na uspokojenie.
Ostatecznie Sonia zdecyduje się na wyjazd. Wcześniej poprosi Budzyńskiego, by ją odwiedził.
- Być może już nigdy się nie zobaczymy - zapowie mu w 1107. odcinku “Emki" (emisja w poniedziałek 5 stycznia o godz. 20.40 w TVP1), po czym spróbuje Andrzeja pocałować i... nie tylko.
Czy Budzyński skusi się na wdzięki przyjaciółki?