"M jak miłość": Siostrzana próba sił
Marcjanna Lelek uczy się japońskiego, zamierza dostać się na wydział aktorski PWST w Krakowie i marzy o reżyserowaniu spektakli teatralnych. Gdy zaczynała grać w "M jak miłość", miała osiem lat, dziś jest dwudziestolatką. Jej bohaterka na oczach widzów z dziewczynki stała się kobietą, która niedługo zostanie mamą.
Od dwunastu lat grasz Natalię Mostowiak w "M jak miłość". Kiedyś dziewczynka, dziś...
- Dziś mam dwadzieścia lat i jestem w ciąży... serialowej (śmiech). Macierzyństwo dużo zmieni w życiu Natalii. Kiedyś była dziewczynką, teraz - dla niektórych - jest skandalistką! Tak moją bohaterkę nazwała mama serialowego Darka (Marcel Sabat - przyp. aut.). Ja mam na jej temat inne zdanie, ona po prostu nie miała dotychczas szczęścia w miłości, a bardzo jej pragnęła. Źle trafiła, zaufała niewłaściwemu mężczyźnie, ale wyciągnęła wnioski. Rozpocznie nowy etap w życiu z ukochaną córeczką Hanią.
W trudnych chwilach, które przeżywała twoja bohaterka, na wysokości zadania stanął jej ojciec Marek.
- Marek (Kacper Kuszewski - przyp. aut.) zachował się wspaniale. Pokazał oblicze bezwarunkowej, mądrej i szczerej ojcowskiej miłości. Taka postawa bliskich daje ogromną siłę, pomaga przetrwać trudny czas i doczekać promieni słońca w sercu. Przekonała się o tym Natalia, ale i inni bohaterowie serialu. Śledząc poszczególne wątki "M jak miłość", widać jaką moc daje posiadanie wokół siebie bliskich, bezwarunkowo oddanych ludzi. To w życiu najsolidniejsza podstawa, która pozwala przetrwać największe sztormy i szczęśliwie dopłynąć do portu. "M jak miłość" jest jedynym w swoim rodzaju serialem - wyjątkowym pod względem podkreślania wartości i wagi wsparcia rodziny.
Jak w najbliższym czasie ułożą się relacje Natalii i Uli? Niedługo ich siostrzane uczucie zostanie wystawione na próbę...
- W życiu Natalii pojawił się Franek, leśniczy, którego niedawno poznali widzowie. Tę postać gra Piotr Nerlewski - bardzo zdolny aktor. Miałam przyjemność oglądać jego obronę pracy dyplomowej w szkole teatralnej; prywatnie go lubię, zawodowo - podziwiam.
Jego bohater z "M jak miłość" początkowo nie zrobił na Natalii dobrego wrażenia, ale z czasem jej nastawienie się zmieni. Czeka ją siostrzana próba sił, ponieważ Franek wpadnie w oko Uli (Iga Krefft - przyp. aut.). Będzie musiała dokonać pewnych wyborów, będzie się działo... Więcej nie zdradzę, zapraszam do oglądania serialu.
Czy gdyby w twoim życiu zaistniała taka sytuacja, rywalizowałabyś z bliską ci osobą - siostrą lub przyjaciółką - o względy chłopaka?
- Od samego początku postawiłabym sprawę jasno. Wybrałabym relację, która trwa dłużej i jest dla mnie ważniejsza, choć na pewno nie byłoby to łatwe. Decyzje życiowe Natalii mogą nieraz sprawiać wrażenie, jakby były podejmowane pod wpływem emocji. Sądzę, że ma na to wpływ jej przeszłość. Część dzieciństwa spędziła w osamotnieniu w domu dziecka, bez nikogo bliskiego u boku, długo szukała akceptacji, wsparcia i pewnie nadal szuka. Ta część życia, choć ogrzana miłością Mostowiaków, gdzieś w niej została, przyczaiła się. Dała o sobie znać, gdy moja bohaterka stanęła w obliczu wyborów sercowych.
Jak na dwudziestolatkę wypowiadasz się bardzo rzeczowo, dojrzale. Sądzisz, że ma na to wpływ praca na planie serialu?
- Gdy dwanaście lat temu brałam udział w castingu do roli Natalki, byłam ośmiolatką i... nie miałam w domu telewizora. Przyjechałam zmęczona po zawodach łyżwiarskich, mama musiała mnie przekupić batonikiem, bo nie do końca widziałam się w tej roli. Dziś wiem, że ta praca pozwoliła mi otworzyć się na ludzi. Mam okazję pracować ze wspaniałymi osobami, od których uczę się zawodu, ale i mądrości życiowej.
- Wzorem jest dla mnie Małgorzata Kożuchowska (grała w serialu Hankę Mostowiak - przyp. aut.) - wspaniały człowiek z klasą, który potrafi zachować równowagę. Jest przyjazna dla innych, a równocześnie - nie pozwala im przekraczać pewnych granic. Imponuje mi też Małgorzata Różniatowska, serialowa Kisielowa. Ma niesamowitą siłę, hart ducha i jest przy tym bardzo pogodna. Dominikę Kluźniak (serialowa Ewa - przyp. aut.), zanim poznałam na planie "M jak miłość", podziwiałam w spektaklach Teatru Narodowego w Warszawie. Cenię ją za ciepło, uśmiech, pozytywną energię. Jestem też wielką fanką Ewy Konstancji Bułhak (serialowa Matylda - przyp. aut.), którą również widuję na scenie Teatru Narodowego. Podczas spektakli nie mogę od niej oderwać wzroku!
Słyszałam, że marzy ci się reżyseria...
- Najpierw chcę się dostać na studia aktorskie do Krakowa. W zeszłym roku się nie udało, w tym spróbuję jeszcze raz. To najlepsza droga na scenę, a bardzo chcę grać w teatrze. Gdy już będę mogła nazwać się zawodową aktorką, gdy będę posiadała doświadczenie sceniczne, pomyślę o reżyserowaniu spektakli. Cały czas się do tego przygotowuję - wszędzie noszę ze sobą notes, w którym zapisuję wszystkie pomysły (śmiech).
- Na razie wyreżyserowałam kilka sztuk w liceum, niektóre zaowocowały wyróżnieniami i nagrodami. W drugiej klasie dostałam wyróżnienie za reżyserię spektaklu "Samotność i Wariacje" oraz nagrodę za główną rolę żeńską - śmieję się, że nieźle się sama wyreżyserowałam! Wymieszałam ze sobą Becketta z Różewiczem i Szekspirem, stworzyłam literacką mozaikę i udało się!
W jaki sposób odpoczywasz? Masz czas na wakacje?
- Odpoczywam w ruchu (śmiech). A wakacje? W tym roku jadę z przyjaciółmi do Portugalii; to będzie wyjazd na dziko! Podróże mnie pasjonują, jestem ciekawa innych zwyczajów, języków. Lubię gdy w moim życiu dużo się dzieje - chodzę na zajęcia z rysunku i zaczęłam uczyć się japońskiego. Obawiam się tylko, że może mi nie starczyć życia, by dobrze poznać ten język. Nie ma w nim liczby mnogiej, czasu przyszłego, jest za to słowo "abiru", czyli określenie czegoś co spada z góry i wchłania się w człowieka...
Rozmawiała: Justyna Tawicka