"M jak miłość": Prawda wyjdzie na jaw?
Młoda matka nie będzie w stanie pojąć, jak Marcin mógł wyprzeć się własnego dziecka.
Niebawem okaże się, że ciotka Izy (Anna Tomaszewska) zmarła i zostawiła Lewińskiej w testamencie swój dom. Nic więc dziwnego, że młoda matka zdecyduje się niezwłocznie skorzystać ze spadku i zamieszka w domu razem ze swoją córeczką Mają (Anna Wierzchoń) oraz z Arturem (Tomasz Ciachorowski).
Ale wciąż nie będzie umiała przestać myśleć o Marcinie (Mikołaj Roznerski).
- Nie potrafię zrozumieć, jak ktokolwiek może wyprzeć się własnego dziecka? - zapyta sama siebie.
Uwadze Skalskiego, który będzie zachowywał się jak biologiczny ojciec Mai, nie ujdzie, w jak fatalnym stanie jest Iza i wyraźnie się tym zaniepokoi.
Zwłaszcza, gdy Lewińska stwierdzi, że gdyby Chodakowski zobaczył swoją córeczkę, może zmieniłby zdanie i chciałby mieć z nią kontakt.
- Wiesz, bo to mi zupełnie do Marcina nie pasuje... - wyjaśni.
- On jest takim dobrym ojcem i tego właśnie nie rozumiem.... Jeśli tak kocha Szymka, dlaczego odrzucił Maję? Nie wiem... Może dlatego, że Szymek to dziecko Kasi?
Tymczasem Aleksandra (Małgorzata Pieczyńska) podczas spaceru z wnukiem przez przypadek wypatrzy Lewińską w towarzystwie Artura oraz niemowlaka. Ten widok ją zaintryguje...
Wypyta Marcina o to, kiedy zerwał z Lewińską, a gdy usłyszy odpowiedź syna, zorientuje się, że Chodakowski może być ojcem jej dziecka.
Od razu postanowi umówić się na spotkanie z niedoszłą synową.