"M jak miłość": Pomoc dla Uli!
Ula z Bartkiem na nowo spakują się i kolejny raz stracą dach nad głową - gdy właściciel mieszkania, które dotąd wynajmowali, postanowi je sprzedać. Lisiecki w drogę wyruszy z ciężkim sercem.
- Trochę szkoda... Nie było nam tu tak źle. Ula pośle jednak ukochanemu ciepły uśmiech...
- Proszę cię, było koszmarnie! I pewnie jeszcze nieraz tak będzie, ale z tobą... mam gdzieś, co jeszcze się wydarzy...
- Okay... Czyli, co? Spadamy stąd?
- Już nas tu nie ma!
A kilka godzin później młodzi przyjadą do Grabiny na rodzinne święta. Lisieccy spróbują wmówić bliskim, że w Warszawie świetnie się im powodzi.
- Praca? Super! Mieszkanie? Też! I w ogóle... perspektywy na przyszłość... są całkiem niezłe!
Barbara tak łatwo oszukać jednak się nie da... i od razu zacznie namawiać wnuczkę, by została w domu na dłużej.
- Babciu, ale co mielibyśmy tu robić? Zero pracy, zero perspektyw, a tam, w mieście, może za chwilę trafi nam się jakaś szansa...
- Trafi albo i nie. Wiem, jak wam tam jest ciężko... Nie ma sensu, żebyście się tak szarpali. Macie tu swój dom, swoją rodzinę...
- Jesteś kochana... Ale na razie musimy sami zawalczyć o swoje, o naszą przyszłość...
Po kilku godzinach seniorka zabierze za to Ulę oraz Bartka na krótki spacer... i będzie miała dla młodych sporą niespodziankę.
- No, dobrze, moje dzieci... Jesteśmy na miejscu! Jak wam się tu podoba?(...) To jest nasza ziemia, aż do tamtych drzew... Nasza ostatnia działka. Niezbyt duża, ale ładnie położona...
- No, fajny kawałek terenu...
- Jest wasz!
- Babciu, co ty mówisz? - Ta działka jest dla was... Tak postanowiłam! Nie od razu, nie teraz, ale może za kilka lat, jak już się dorobicie... będziecie mogli postawić tu swój dom.
- Boże, babciu... Nie wiem, co powiedzieć...
- Znacznie łatwiej kopać się z życiem, jeśli za plecami ma się coś swojego... Wiecie, o czym mówię, kochani! O kawałku swojego miejsca na ziemi...