"M jak miłość": Piotr odda się w ręce policji?!
Piotr, po spotkaniu z szantażystą, czuje się kompletnie bezradny. I w końcu opowiada o swoich problemach Kindze. Czy wspólnie wymyślą jakieś rozwiązanie?
Zduńska, gdy poznaje kwotę, której bandyta żąda od jej męża - sto tysięcy złotych - jest w szoku.
- Ile?! Boże... Skąd weźmiemy tyle pieniędzy?!
A Piotr rzuca tylko: - Nie weźmiemy... Nie zamierzam im płacić. Skorzystam z dobrowolnego poddania się karze...
- Zwariowałeś?!
- Długo nad tym myślałem i to... naprawdę jedyne wyjście z sytuacji. Pójdę na policję, przyznam się do wszystkiego... Jest duża szansa, że dostanę wyrok w zawiasach.
- Nie zgadzam się... Nie! - w głosie Kingi słychać przerażenie. - Zapłacimy im i zapomnimy o wszystkim! Weźmiemy kredyt, zapożyczymy się w rodzinie... Damy radę, zobaczysz!
Jednak Piotrek wydaje się pogodzony z losem...
- To nigdy się nie skończy... Szantażysta, jak raz poczuje krew, nie odpuści! Będziemy go mieli na karku do końca życia, nie rozumiesz? Mówię ci... To jedyne wyjście!
W końcu Zduński rozmowę ucina - zdecydowany stawić się na komisariacie. Ale Kinga się nie poddaje:
- Piotrek, przemyśl to... Stracisz prawo do wykonywania zawodu, możesz trafić do więzienia... A przecież próbowałeś tylko ratować nasze dziecko!
- Nie mam innego wyjścia... Jutro rano idę na policję.
- Wstrzymaj się jeszcze jeden dzień, tylko o to cię proszę! Może uda się coś wymyślić... Proszę cię, słyszysz?!
A kilka minut później, w tajemnicy przed mężem, Zduńska dzwoni do szwagra.
- Chodzi o Piotrka... Twój brat ma poważne kłopoty. Musisz mu pomóc...
Co wydarzy się dalej?