"M jak miłość": Pechowe oświadczyny
Ewa jest już oficjalnie narzeczoną Marka, ale wciąż marzy o romantycznych zaręczynach, które mogłaby wspominać przez lata... A Mostowiak szykuje "powtórkę z rozrywki".
Problemy zaczną się już w drodze - gdy Marek będzie musiał wymienić w aucie koło. Za to w hotelu zakochani usłyszą, że ktoś pomylił ich rezerwację. I zamiast malowniczego jeziora, z okna mogą podziwiać... lokalny parking. A do tego noc spędzą w dwóch osobnych łóżkach.
Mostowiak od razu się zirytuje: - Zamówiłem i potwierdzałem rezerwację apartamentu z widokiem na jezioro!
Ale recepcjonistka rozłoży bezradnie ręce: - Przykro mi, ale w systemie mam zapisane coś innego... A rezerwacji nie mogę zmienić, bo wszystkie pokoje i apartamenty mamy zajęte!
Po wejściu do pokoju, Ewa szybko oceni sytuację - i zachwycona nie będzie.
- Okna nieszczelne i wieje, a w łazience tylko zimna woda. No super...
- Ale przynajmniej jest czysto... A łóżka można złączyć!
- Jasne! Marzę o tym, żeby poprzesuwać dziś jakieś meble... Idealna rozrywka na dzisiejszy wieczór!
Sekundę później dojdzie do zwarcia i w pokoju zgaśnie światło. Personel od razu spróbuje awarię naprawić - a zakochani zostaną w tym czasie zaproszeni do hotelowej restauracji.
Jednak tam sprawy potoczą się jeszcze gorzej... Goście, coraz bardziej głodni, będą czekać na zamówione potrawy ponad godzinę - marząc o hot dogach ze stacji benzynowej. A gdy w końcu zjawi się kelner z pierwszym daniem... połowa zupy wyląduje na bluzce Ewy! I w tym momencie cierpliwość dziewczyny się skończy:
- Jedziemy do domu! Wracamy! Już, natychmiast!
- Jeśli tak ma wyglądać preludium do naszego małżeństwa, to ja dziękuję! Marek, to chyba jakaś zła wróżba! - Ewa wpadnie do pokoju jak burza, gotowa od razu chwycić walizkę...
I nagle stanie jak wryta: - Marek... Gdzie są nasze bagaże? Okradli nas?! A sekundę później do drzwi zapuka kierownik hotelu... Ale tym razem, na szczęście, niespodzianka będzie miła!
- Rzeczy państwa zostały przeniesione do apartamentu dla nowożeńców...
Nowy pokój okaże się wygodny, a na zakochanych będzie nawet czekał szampan. Jednak Ewa straci nadzieję na romantyczny finał...
Zrezygnowana, rzuci cicho do Marka: - Dobra, dawaj ten pierścionek... Oświadcz się i miejmy to w końcu z głowy! Boję się, że coś się jeszcze wydarzy... A Mostowiak sięgnie do kieszeni... i nagle zblednie.
- Jezu, Ewa, nie uwierzysz, ale chyba zostawiłem pierścionek w domu! Chwilę później narzeczeni parskną zgodnie śmiechem - i uspokoją się dopiero po kilku minutach.
A gdy opadną złe emocje, Ewa znów spojrzy na Mostowiaka zakochanym wzrokiem: - Jest cudownie... I nareszcie tak, jak powinno być... Jak się kłócimy, cały świat jest przeciwko nam... Za to Marek zrobi dziewczynie kolejną niespodziankę...
...I wyzna, że pierścionek miał przy sobie cały czas!
- Bardzo cię kocham, wiesz? I chyba będę się powtarzać, ale co tam! Bardzo bym chciał, żebyś została moją żoną... Czekałem tylko na odpowiedni moment! Ewa parsknie w końcu śmiechem: - Ty draniu!...
Mostowiak, jak na porządne oświadczyny przystało, padnie na kolana... - Wyjdziesz za mnie?
W przypływie szczęścia Ewa wyznaje Markowi, że pragnie mieć z nim dziecko. Nie ma pojęcia, że Marek nie chce mieć już więcej potomstwa. To z kolei sprawia, że znowu zaczynają się kłócić. Na szczęście nie rezygnują ze ślubu...