"M jak miłość": Olga Frycz ostro o serialu! Jak obóz pracy?
Przy okazji pożegnania Kacpra Kuszewskiego z "M jak miłość", Olga Frycz znów wypowiedziała się na temat warunków pracy na planie serialu. Mocne słowa!
Olga Frycz, która przez cztery i pół roku wcielała się w Alę Zduńską w "M jak miłość", a 30 czerwca 2017 roku pożegnała się ze swą rolą i z serialem, stwierdziła w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu, że decyzja o odejściu z "Emki" nie była trudna.
- Podjęłam decyzję, że czas pożegnać się z serialem i rozpocząć kolejny zawodowy etap w moim życiu. DECYZJA NIE BYŁA TRUDNA - dodała, wyraźnie podkreślając, że bez żalu odchodzi z serialu, dzięki któremu przez kilka lat miała stałą pracę i stałe dochody, choć przecież z wykształcenia nie jest aktorką i nie może się pochwalić dyplomem ukończenia żadnej szkoły teatralnej.
Teraz, przy okazji wywiadu dla "Twojego Stylu" temat powrócił. A Frycz jeszcze dosadniej postanowiła skomentować pracę na planie najchętniej oglądanej polskiej telenoweli. Według aktorki plan serialu wygląda niemal jak obóz pracy!
- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, (...) ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie.
Sytuacja między serialową Alą a ekipą "Emki pozostaje niejednoznaczna. Tuż po rezygnacji Frycz, tak podsumowywano jej postawę:
- Olga zachowała się bardzo nieładnie, wykazała się brakiem klasy i rażącą niewdzięcznością, dając wszystkim do zrozumienia, że cieszy się z tego, że odchodzi z serialu, bo miała go po prostu dość - powiedziała koleżanka Olgi z produkcji "Emki", chcąca zachować anonimowość. - Przez lata pracy w naszym serialu niespecjalnie chciała angażować się w jego promocję, a zakończenie współpracy odtrąbiła wszem i wobec na swoim profilu. Zawodowcy tak się nie zachowują! - dodała.
Tymczasem pikanterii sprawie dodał Kacper Kuszewski, który także w niejednoznaczny sposób odpowiedział na pytanie o powody swojego odejścia z "M jak miłość":
"Nie da się w sekundzie odpowiedzieć na to pytanie. To duża historia wokół tego".
Czy wykruszanie się obsady jest spowodowane atmosferą panującą na planie? Dlaczego dopiero po latach aktorzy decydują się ujawniać mroczne sekrety "Emki"?
Co do powiedzenia w tym temacie mają producenci serialu?
- Te słowa to kompletne bzdury. Młode mamy mają w naszych kontraktach specjalne zapisy i często dzieci przebywają razem z nimi na planie - ucina sprawę Karolina Baranowska z produkcji serialu.
- Wielu aktorów pracuje w serialu będąc w różnych sytuacjach życiowych, które staramy się rozumieć. Przez 5 lat współpracy aktorka nigdy nie zgłaszała żadnych uwag i skarg - oprócz tego, jak fabularnie toczy się jej wątek - i jesteśmy zaskoczeni takim komentarzem. Pani Oldze życzymy spełnienia w roli młodej mamy i wielu zawodowych wyzwań w przyszłości - dodaje Baranowska.
Swój głos w sprawie niewłaściwego traktowania aktorów zabrała także Anna Mucha, czyli serialowa Magda Chodakowska:
"Przez dwadzieścia kilka lat pracy w tym zawodzie jedynie (!) Tadeusz Lampka, Ilona Łepkowska i Alina Puchała byli tymi, którzy okazali mi zrozumienie i pomoc w trudnych sytuacjach życiowych. nie wyrzucili mnie z serialu, gdy potrzebowałam odpocząć i daleko wyjechać, z radością przyjęli informacje o moich kolejnych ciążach, a przede wszystkim dali mi poczucie ze mam dokąd wracać! (sic!!!) tak ważne dla matki, która chce, lubi i musi pracować. Mało! choć wtedy pracowałam w konkurencyjnej produkcji zaprosili mnie na kilka dni zdjęciowych, wysłaniając moj brzuch biurkiem i komputerem (sztuczki). Takich rzeczy się nie zapomina" - napisała aktorka.