"M jak miłość": ​Oddaj mi go, bo się zabiję!

Choć Leszek (Sławomir Uniatowski) szczerze pokochał - tego akurat nie można mu odmówić - Joasię (Barbara Kurdej-Szatan), na każdym kroku udowadnia, że jest bardzo słabym mężczyzną i brak mu odwagi cywilnej. Nie potrafi zdobyć się na wyznanie ukochanej, że będzie miał dziecko ze swoją byłą partnerką Niną (Agnieszka Judycka).

Do głowy mu nawet nie przyszło, że Chodakowska by to zrozumiała, bo sama z własnego doświadczenia doskonale wie, że los potrafi czasem płatać ludziom różne figle.

Krajewski nie przewidzi, że Nina całym sercem zapragnie, by jej dziecko wychowywało się w pełnej rodzinie. Postanowi wziąć sprawy w swoje ręce, by za wszelką cenę odzyskać przystojnego mężczyznę. Uparcie będzie próbowała nawiązać kontakt z Leszkiem, a później także z Asią, ale nie zastanie ich ani na Wietrznej, ani w biurze Chodakowskiej.

Po powrocie z wyjazdu służbowego do Paryża biznesmen dowie się o tym i w końcu zdecyduje się porozmawiać z kobietą, która nosi pod sercem jego potomka. Ledwo przywita się z Asią i Wojtusiem (Feliks Matecki), skłamie, że musi jechać do pracy. W rzeczywistości pojedzie do Niny.

To, co ciężarna usłyszy z jego ust, będzie okrutne: - Możesz liczyć na alimenty ode mnie, ale nigdy do ciebie nie wrócę - zapowie. - I nie próbuj zniszczyć mojego związku!

Po tej rozmowie Nina nie da za wygraną. Pojedzie na Wietrzną i nie tylko powie Asi o swojej ciąży, ale też zacznie błagać rywalkę, by rozstała się z Leszkiem. - Jeśli on do mnie nie wróci, ja się zabiję!

Co na to Asia? Po kłótni z Leszkiem ucieknie do siedliska!