M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393044
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Nie wraca, bo boi się zemsty?!

Jak donosi dziennik "Fakt", Dominika Ostałowska nie wraca na plan telenoweli, ponieważ grozi jej konfrontacja z Joanną Sydor, której związek rozbiła ponoć przed laty... Jaka jest prawda? Przeczytajcie oświadczenie producentów!

Kilka dni temu informowaliśmy o powrocie na plan "M jak miłość" Joanny Sydor, która wcieli się w rolę Teresy.

- Mieliśmy poczucie, że wątek Ali i Pawła potrzebuje odświeżenia, bo stał się zbyt oczywisty i przewidywalny. Od jakiegoś czasu zastanawialiśmy się, jak go uatrakcyjnić, dlatego zamykamy historię tej pary, a na pokładzie powitamy bohaterkę z przeszłości - pierwszą najważniejszą miłość Pawła Zduńskiego - informowała nas produkcja serialu.

Cały czas nie jest natomiast znany termin powrotu na plan Dominiki Ostałowskiej. "Fakt" połączył te dwie informacje, wymyślając newsa o następującej treści:

Reklama

"Choć [Sydor] zgodziła się znowu grać w "M jak miłość", to postawiła szereg warunków. - Powiedziała, że nie chce mieć żadnych scen z Ostałowską" - czytamy w dzienniku.

Pomówieniom nie ma końca, "Fakt" oskarża Sydor o knucie przeciwko Ostałowskiej i próby wyrzucenia serialowej Marty z telenoweli:

"Joanna idzie nawet o krok dalej. - Ciągle prosi Mariusza, żeby wyrzucił Dominikę z serialu. Często wyśmiewa jej nadwagę w obecności ekipy, co wszystkich wprawia w skrępowanie, bo Dominika jest w "M jak miłość" lubiana - zdradza dziennikowy rzekomy "informator z planu".

Te rewelacje zostały ostro skomentowane przez Karolinę Baranowską z produkcji "M jak miłość":

- Podane w załączonym materiale informacje są nieprawdziwe. Joanna Sydor z radością powróciła po 10 latach na plan "M jak miłość", a przy podpisywaniu umowy z produkcją nie stawiała żadnych warunków. A w szczególności nie stawiała warunków, że z którymś z aktorów nie wystąpi.  Nie żądała osobnego szofera, ani osobnego transportu na plan zdjęciowy - czytamy w oświadczeniu.

- Żaden z reżyserów "M jak miłość", w tym Mariusz Malec, nie ma też wpływu na obsadę serialu. Obsadą zajmuje się reżyserka castingu, a ostateczne zdanie zawsze należy do producenta. Serdecznie apeluję o nie powielanie stworzonych na potrzeby sensacji kłamstw, w szczególności doniesień informatora z planu, który z całą pewnością nie istnieje - komentuje Baranowska.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy