M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 393044
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": "Nie jestem amantem"

W najpopularniejszym polskim serialu gra Marcina, który - oskarżony o zabójstwo - walczy o swoje dobre imię. Prywatnie Mikołaj Roznerski jest tatą 6-letniego Antka i... uczniem szkoły dla kaskaderów.

Podejrzenie o morderstwo może człowieka załamać, ale twój bohater z "M jak miłość" się nie poddaje.

- Podoba mi się w tej postaci, że scenarzyści starają się iść czasem tropem mojej wyobraźni, podpowiadamy sobie nawzajem.

To ty ten wątek wymyśliłeś?

- Nie, skądże! Domagałem się tylko więcej emocji. No i mam ich w nadmiarze. Ucieczka z więzienia i próba dowiedzenia niewinności. - to pozwala mi rozwinąć skrzydła i grać jak lubię, na całego.

Widzowie okazują wsparcie?

Reklama

- Jak najbardziej. Ludzie rzeczywiście żyją serialową fikcją, mimo to nie chciałbym się kojarzyć tylko z Marcinem Chodakowskim. Aczkolwiek postać tę bardzo lubię.

Określa się ciebie mianem amanta.

- Nie wiem czemu, ja w sobie amanta nie widzę. To producenci go ze mnie zrobili.

Kobiety cię uwielbiają...

- Czasem aż mi głupio. Podchodzą do mnie ludzie, często małżeństwa, ona się przytula, ściska, on robi zdjęcia, niezręczna sytuacja.

Dostajesz listy?

- Sporo. Jeśli jest to prośba o autograf, zawsze odpisuję. Mniej więcej raz na miesiąc wybieram się na pocztę i hurtem wysyłam.

Oferty matrymonialne przychodzą?

- Owszem. Ale na te nie odpisuję.

Co do pań zatem, wiadomo. A jak reagują na ciebie faceci?

- Policjanci mnie nie lubią. Dostaję zawsze najwyższe mandaty.

Dentyści wyrywają ci zdrowe zęby?

Unikam dentystów. Chodzę do dentystek. (śmiech)

Podobno aktorem zostałeś przez przypadek, bo miałeś być... archeologiem. Tak piszą w internecie.

- Różne rzeczy piszą. Prawda jest taka, że kocham swój zawód i nie zamieniłbym go na żaden inny, choć nie zawsze bywało kolorowo. Pracowałem ponad rok w firmie transportowej jako kierowca. Musiałem z czegoś utrzymać rodzinę, dziecko mi się urodziło. Potem los się odwrócił - dostałem główną rolę w filmie Macieja Żaka "Supermarket". Po nim przyszły inne propozycje. Dziecko zdążyło podrosnąć? I to jak! Antek ma już 6 lat, to kawał chłopa, moja duma, radość!

Jesteś wzorowym ojcem?

- Nie wiem, on to oceni. Staram się być. Postępuję tak, jak kiedyś mój ojciec z nami, ze mną i moim rodzeństwem - a mam aż trójkę, młodszych siostrę i brata oraz starszą siostrę. Nasze dzieciństwo było wymarzone! Mój tata jest rolnikiem, mama nauczycielką, należę do czwartego pokolenia Roznerskich w Rolantowicach. Pradziadkowie przyjechali wozem konnym po wojnie ze Lwowa. Tam musieli oddać dom, tu dostali. Mama zaś pochodzi z Kujaw. Po jej ojcu, a moim dziadku, mam domieszkę krwi cygańskiej.

To ona sprawia, że gna cię po świecie? Studiowałeś w Polsce i Czechach. Mieszkasz w Warszawie, ale bywasz w Londynie...

- Chodzę tam do szkoły kaskaderów. Ostatnie egzaminy mam w czerwcu. Moją ambicją jest wykonywanie wszystkich ewolucji kaskaderskich na planie bez dublera, jeśli będziemy kręcić kino akcji.

Czyli forma jest?

- Dbam o nią. Codziennie rano biegam 10 km, uprawiam sport, zdrowo się odżywiam.

Sam gotujesz?

- Sam. Uwielbiam to. Jem, co lubię, żyję, jak lubię. Czego chcieć więcej?

Jak spędzisz Boże Narodzenie?

- Rodzinnie. Między Rolantowicami, Wrocławiem, gdzie teraz mieszka mama, a Warszawą.

A sylwester? Zaplanowany już?

- Nigdy nie mam planów sylwestrowych, działam spontanicznie. I co roku fajnie się to kończy.

Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy