"M jak miłość": Na własne życzenie
Julka – po tym, jak podsłuchała rozmowę ukochanego z Katią – nie chce mieć z Pawłem nic wspólnego. Zduński jednak się nie poddaje i próbuje ją odnaleźć. Z jakim skutkiem?
W poniedziałek Paweł pojedzie specjalnie do Janowa, ale rodzina Kryszaków nie powita go miło. A Jarek - brat dziewczyny - o mało nie rzuci się na niego z pięściami.
- Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj! Trzymaj się od niej z daleka, rozumiesz, gnoju?!
Zduński, rozczarowany, wróci w końcu do Warszawy, zajrzy do bistro i zwierzy się Kindze.
- Myślałem, że to jakiś kretyński żart, głupie nieporozumienie... Że Julka zaraz wróci, wszystko wyjaśni...
- Na pewno się nie pokłóciliście? Nie powiedziałeś jej czegoś, nie wiem...
- Masz mnie za idiotę?!(...) Najgorsze, że nie wiem, o co chodzi...
Chwilę później chłopak opowie za to o swoich problemach Magdzie. I - pełen goryczy - rzuci cicho do przyjaciółki: - Sam się o to prosiłem i... mam za swoje. Cały czas plotłem głodne kawałki, że "chcę się w niej zakochać"...
- A nie chciałeś?
- Tak naprawdę to... chyba nie. Robiłem wszystko, żeby się nie zakochać, bo się zwyczajnie bałem...
- Co teraz zrobisz?
- Gdyby nie to, że nie piję, to bym się poszedł upić w trupa...
Czy Zduński ulegnie jednak pokusie i... znów sięgnie po alkohol?