"M jak miłość": Mocny finał sezonu. Padnie zapowiedź... morderstwa!
W finałowej scenie ostatniego przed wakacjami odcinka "M jak miłość" Iza (Adriana Kalska) usłyszy słowa, które sprawią, że cały świat w jednej chwili zawali się jej na głowę... Po tym, co powie jej Artur (Tomasz Ciachorowski), będzie pewna, że jej dni są już policzone!
W 1451. odcinku "M jak miłość" (emisja w TVP2 we wtorek 4 czerwca o godzinie 20.55) Iza dowie się, że Artur pojawił się na pogrzebie swego wuja i... wymknął się pilnującym go na cmentarzu policjantom. Będzie przerażona i pewna, że Skalski w końcu ją dopadnie i zabije.
Wiadomość o ucieczce Artura przekaże Izie - za pośrednictwem Marcina (Mikołaj Roznerski) - Jakub (Krzysztof Kwiatkowski).
Policjant zadzwoni do przebywającego akurat z ukochaną w domku nad jeziorem przyjaciela i powie mu, że Skalski zaraz po pogrzebie udał, że mdleje, a potem wykorzystał zamieszanie, jakie wywołał, by po prostu dać nogę z karetki.
- Nie wierzę, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę - szepnie roztrzęsiona Iza, gdy Chodakowski przekaże jej to, co usłyszał od Karskiego.
Marcin tonem nieznoszącym sprzeciwu poleci Izie, by natychmiast spakowała rzeczy swoje i dzieci.
- Nie możemy tu zostać - stwierdzi, po czym przytuli ukochaną i zapewni ją, że nie musi się niczym martwić.
- Ten człowiek już nigdy cię nie skrzywdzi. Przysięgam - powie.
W tej samej chwili Iza usłyszy dzwoniącą komórkę. Spojrzy na wyświetlacz. Okaże się, że to połączenie z zastrzeżonego numeru.
- Nie odbieraj - poradzi jej Marcin.
Chwilę później telefon Izy znów zacznie dzwonić. Dziewczyna sięgnie po aparat.
- Kochanie... idę po ciebie - Lewińska od razu pozna głos Artura, spojrzy na Marcina, a w jej oczach pojawią się łzy.
Iza będzie pewna, że tym razem Skalski zrobi wszystko, by dopaść ją i zabić...
Czy rzeczywiście tak się stanie, przekonamy się dopiero po wakacjach.