"M jak miłość": Matka Budzyńskiego uzależniona od hazardu!
Sędzia Budzyńska przeszła kilka lat temu na emeryturę i nagle poczuła, że w jej życiu zabrakło emocji. By zapewnić sobie dawkę adrenaliny, zaczęła odwiedzać kasyno… w tajemnicy przed synem. Jaką zapłaci za to cenę?
Tuż po wyjściu z kasyna Budzyńska zostanie zaatakowana przez złodzieja. Bandyta wyrwie jej torebkę i zacznie uciekać..., gdy nagle powali go na ziemię Joanna - jednym celnym kopnięciem! Mężczyzna w końcu porzuci łup i ucieknie. A Budzyńska od razu podejdzie do dziewczyny, która jej pomogła:
- Boże, jak mam pani dziękować?
- Nie ma o czym mówić!
- Jest... Gotówkę już wcześniej straciłam, ale w torebce mam karty, telefon, klucze... Jeszcze raz serdecznie dziękuję za pomoc!
Tymczasem z kasyna całą sytuację zauważy Anna - koleżanka Asi. Później zdradzi Tarnowskiej, że Wanda jest... nałogową hazardzistką!
- Widziałam tę twoją akcję ze złodziejem. Niepotrzebne ryzyko. Ta kobieta i tak straci te pieniądze. Gra u nas od kilku miesięcy... Tak naprawdę ocaliłaś jej kasę dla prezesa.
A gdy Asia zajrzy po pracy do Budzyńskich, by odebrać małego Wojtka, odkryje, że "nieznajoma", której pomogła na ulicy, to matka Andrzeja.
Joanna zachowa dyskrecję i uda przed Martą, że widzi jej teściową pierwszy raz w życiu. A Wanda, gdy zostaną w końcu same, pośle jej ciepły uśmiech:
- Dzięki, że mnie pani nie wsypała... Rodzina nie zawsze i nie o wszystkim musi wiedzieć!
Tymczasem Asia, nagle zasmucona, spojrzy z napięciem na Budzyńską:
- Nie chcę się wtrącać, ale pracuję w tym kasynie i przypadkiem dowiedziałam się od koleżanki, że pani jest naszym częstym gościem...
- To nie moja sprawa, ale proszę pozwolić mi powiedzieć tylko jedną rzecz... Proszę na siebie uważać. Ja tam pracuję i naprawdę wiem, o czym mówię.
Czy Wanda posłucha dobrej rady i zerwie z hazardem? A jeśli nie... Czy o jej problemie dowie się w końcu rodzina?